Cała determinacja, z jaką walczą ludzie namaszczeni przez prezydenta Roberta Raczyńskiego, czyli Krystian Kosztyła i Tadeusz Kielan, może aż zastanawiać, takiej kampanii i takich środków finansowych nie było od lat.
Co się stało, że mieszkający w Lubinie Tadeusz Kielan nagle zapłonął miłością do gminy wiejskiej, przy swojej dużej pensji wiceprezesowskiej w MPWiK.

Co się stało, że nagle prawie już lubinianin Krystian Kosztyła, zatrudniony także w MPWiK w Lubinie, a także mający duży wpływ na radę powiatu ubiegłej kadencji, jako przewodniczący rady, nie złożył ani jednej uchwały dotyczącej gminy Ścinawa. A teraz nagle zapragnął, ożywić Ścinawę, składając obietnice bez pokrycia, nic niemające wspólnego z wiedzą o budżecie Ścinawy.

Żeby to wyjaśnić, to trzeba się cofnąć cztery lata wstecz, gdzie miasto Lubin też miało potężne zadłużenie. Wtedy padły hasła wyborcze o likwidacji powiatu (hasła powiat to zbędny twór). Po zwycięstwie Lubina 2006 w powiecie lubińskim, rolę starosty powierzono także Tadeuszowi Kielanowi.

Wtedy na pomoc tonącemu Lubinowi ruszył biedny powiat (bankrut według Lubina 2006) zarządzany przez Lubin 2006. Dokonano prawie całego rozbioru powiatu, zostawiając sobie tylko budynek starostwa. Zlikwidowano Zespół Szkół w Chróstniku. Zlikwidowano także Ośrodek Doradztwa Metodycznego Nauczycieli w Lubinie, Powiatowe Centrum Edukacji oraz Powiatowy Ośrodek Geodezji i Kartografii. Z mapy powiatu zniknął Zarząd Dróg Powiatowych.
Wszystkie szkoły ponad gimnazjalne zostały oddane miastu wraz z subwencją oświatową wartą 24 mln. zł.

Budynki szkół razem z majątkiem stały się darowizną celową dla samorządu miejskiego. Wartość tego "prezentu" to prawie 36 mln zł. To wszystko zwiększyło budżet Lubina jednocześnie poprawiając sytuację kredytową i zadłużenia.

Powiatowi pozostał tylko szpital, który udało się sprzedać. Jedna trzecia pieniędzy ze sprzedaży szpitala trafiła na podratowanie inwestycji w Lubinie.

W ciągu tych czterech ostatnich lat Lubin zadłużył się jeszcze bardziej, poprzez inwestycje w Park Wrocławski i nową halę widowiskowo-sportową, wszytko po to, żeby odnieść sukces w tegorocznych wyborach. Koniec inwestycji zaplanowano tak, aby otwarcie było w roku wyborczym.

Część zadłużenia Lubina, to zadłużenie "ukryte", polegające na tym, że utworzono spółkę RCS i to ona zaciągnęła potężny kredyt na budowę hali, a jako że nowa spółka nie ma kapitału, to dokapitalizowało ją miasto, jednocześnie Prezydent poręczył kredyt nowej spółce na budowę hali. Faktycznie ten kredyt to spłaca, co roku miasto. Nie ma szans, żeby hala zarobiła sama na siebie, więc miasto będzie musiało dalej dokapitalizować działalność hali.

ParkWrocławski też wymaga dekapitalizowania przez miasto, bo sam w ogóle na siebie nie zarabia. Także dług miasta będzie się systematycznie powiększał.

Co zrobić z ogromnym zadłużeniem? Rządzący Lubinem nie musieli długo myśleć, wykorzystano doświadczenie z powiatem i tu na pomoc przyszła nowa ustawa o łączeniu gmin. No i zrodził się nowy pomysł jak uciec przed dalszym zadłużaniem się Lubina, czyli pochłonięcie gminy wiejskiej Lubin, a potem zapewne Ścinawa.

autor: (RKS)

Jeszcze trochę danych ze strony gminy wiejskiej Lubin

Szokujące dane

196 916 557,56 zł* - tak ! prawie 200 (słownie: dwieście) milionów długu ma miasto Lubin.

To aż 18 (osiemnaście !) razy więcej niż zadłużenie gminy Lubin.

Dodajmy, że budżet miasta jest większy tylko 5 razy od budżetu gminy. Wg ekspertów z zakresu finansowania jednostek samorządu są to dane krytyczne, na granicy wypłacalności - spłata monstrualnych długów, w obecnym tempie potrwa blisko 20 lat !

Trudno obalić tezę, że program likwidacji gminy Lubin przez byłego starostę, a dziś kandydata na wójta, to nic innego jak próba ratowania finansów miasta.

W literaturze fachowej nazywa się to „wrogim przejęciem" - tylko po to by zniszczyć konkurenta, zagarnąć jego majątek. Tłumaczy to też skalę determinacji ze strony zwolenników wchłonięcia gminy, bowiem jej budżet i aktywa (majątek, nieruchomości itd.) mogą uratować miasto przed finansową katastrofą.

Pytanie dlaczego to mieszkańcy 15 tysięcznej gminy Lubin mają spłacać długi zadłużonego po uszy miasta i dokładać się do bajońskich pensji prezesów miejskich spółek?

* Dane z Budżetu Lubina na koniec 2013 r.

Napisz komentarz!