Znana na całym świecie projektantka i kreatorka mody gościła wczoraj w galerii Cuprum Arena w Lubinie, przy okazji otwarcia jej salonu. Jej obecność budziła duże zainteresowanie klientów galerii.

Fotorelacja tutaj

Ewa Minge kilkanaście minut poświeciła także naszemu portalowi, by podzielić się z naszymi czytelnikami jak dochodzi się do takich osiągnięć, jak wyglądamy na tle innych krajów.

NL:Skąd pomysł na otworzenie salonu Ewy Minge w Lubinie

Ewa Minge: Dla mnie wzorem, nie w projektowaniu, ale w budowaniu ekonomicznym marki jest Armani. Armani jest dokładnie w takich miejscowościach jak Lubin. Ja mogole lubię to miasto, bo kiedy zaczynałam swoją przygodę z modą jedni z pierwszych klientów pochodzili z Lubina. My wychodzimy do klienta dając im dobrą polską markę, zaprojektowaną pod klienta, pod rynek modowy. Tu w Lubinie jest miejsce, żeby zapełnić pewna lukę i otworzenie tu salonu, to jest bardzo dobre posunięcie.

NL: Jak wygląda polska ulica na tle innych krajów

Ewa Minge: Wyglądamy wszyscy bardzo podobnie, może dużo więcej odważnie wygląda Londyn, ale to w kwestiach przebierańców bardziej, mody kreskówkowej tak jak na przykład Tokio, natomiast nie ma żadnej różnicy, czy to jesteśmy w Lubinie, Paryżu, Nowym Jorku, czy gdziekolwiek, wszyscy jesteśmy podobnie ubrani.

NL: Jak wygląda Pani droga do osiągnięcia takiego sukcesu:

Ewa Minge: Droga była bardzo trudna, na rynku pojawia się moja książka „ Zycie to bajka" i rzeczywiście jak w każdej bajce, zanim zdobędziemy skarb, a ja jeden skarb w swoim życiu zdobyłam, czyli doszłam do pewnego momentu, spełniłam swoje marzenia. To jest tak jakbym liczyła, że życie jest bajka i musimy przejść siedem gór i siedem rzek, to ja jestem między trzecią a czwarta gorą. Może na czwartej już prawie jestem i przede mną jest jeszcze kilką gór i kilka rzek. Jeżeli ktoś mówi, ze życie nie jest bajką, to ja mówię absolutnie nie, życie jest bajką, bo są smoki, bo są trole, czarownice. Bo musimy mieć świadomość, że zdarzają się dobre wróżki, ale to nie jest tak, że bierzemy dar i w zamian nic nie oddajemy. Przynajmniej musimy podać dalej ten dobry dar, albo odwdzięczyć się wróżce, bo może się zdarzyć, ze za jakiś czas dobra wróżka będzie potrzebowała jakiejś pomocy i spotkamy ją w zupełnie innej konfiguracji na swojej drodze.

Myślę, ze takie marzenia konsekwentne, które są naszą pasją, a przy okazji mamy tyle i wytrwałości, żeby tą stronę zawodową pogodzić z tą pasją to droga do celu. W moim przypadku pasja jest absolutnie pomieszana z pracą zawodową. Nie chodzi o rysowanie sukienek, o tworzenie kolekcji, bo to oczywiście jest ta przyjemna strona pracy, ale dalej w to wchodzi cała matematyka, ekonomia, cała logistyka i planowanie długofalowe. Te rzeczy powodują, ze jeżeli złożymy to wszystko do kupy, to okazuje się, że 90 procent to jest myślenie ekonomiczne a 10 procent to jest projekt.

W związku z tym, trzeba pokonać te siedem gór i siedem rzek i dojść do tego swojego marzenia i żyć długo i szczęśliwie.

Myślę, ze do póki żyjemy, do póki jest w nas siła, nawet jeśli May wyroki od losu takie czy inne, warto walczyć, warto myśleć pozytywnie, warto realizować swoje marzenia. Zdążyć w życiu zrobić to co byśmy chcieli zrobić.

źródło: Nasz Lubin

Napisz komentarz!