Rekordową liczbę ponad 500 prac autorstwa 289 artystów z 45 krajów wpłynęło na Międzynarodowy Konkurs Sztuki Złotniczej o... » Pierwsi motocykliści r...
Wiosenna aura sprawiła, że na drogach widać coraz więcej motocyklistów. Warto pamiętać dla własnego bezpieczeństwa, że zanim wyjedzie się ... » Chirurgia laparoskopow...
Studenci Wydziału Medycyny Weterynaryjnej UPWr mają do dyspozycji aparaturę, dzięki której mogą uczyć się chirurgii laparoskopowej - stoso... » Rozpoczęły się nasadze...
140 tys. sadzonek drzew i krzewów leśnych – Huta Miedzi Głogów po raz kolejny rozpoczęła nasadzenia lasów na swoich te... »
Data dodania: 21 listopada 2017 — Kategoria: Wiadomości
O „Volcie” w reżyserii Juliusza Machulskiego pisze Grzegorz Ćwiertniewicz specjalnie dla tych, którzy nie zdążyli zobaczyć tego filmu w kinie.
Juliusz Machulski jest marką. Nic więc dziwnego, że każdy jego film jest udany. Niektóre mogą się nie podobać, ale i tym trudno odmówić bardzo dobrej realizacji. Problemy, które podejmuje Machulski sprawiają, że jawi się on jako reżyser ludzki, reżyser społeczeństwa.
Nie chcę użyć Przybosiowego określenia „wykrzyknik ulicy”, ale coś w tym jest. Opowiada reżyser o sprawach trudnych w sposób nieskomplikowany, ale jednocześnie mądry. Dzięki temu potrafi znaleźć się bardzo blisko widza. Swoimi filmami zaprasza go do zwyczajnego świata. Albo inaczej. Zaprasza go do świata pełnego dziwactw i patologii, ale umiejętnie te dziwactwa i patologie objaśnia. Obnaża przy tym naturę człowieka i to ją czyni odpowiedzialną za psucie i zepsucie, na oczach widza rozkłada na czynniki pierwsze ludzkie słabości, które destrukcyjnie wpływają na otoczenie. Tak w każdym razie postrzegam kino Machulskiego. Utwierdza mnie w takim o nim myśleniu jego najnowszy film pt. „Volta”, na który czekałem, przyznam, z pewną niecierpliwością.
Film zaklasyfikowany został jako komedia sensacyjna. Z komedią Machulski kojarzony jest najczęściej, choć uważam, że w wielu przypadkach gatunek jest swoistym kamuflażem. Pod płaszczykiem komedii reżyser zręcznie ukrywa tragiczność świata i człowieka. Tematy, z którymi się rozprawia nie są ani śmieszne, ani banalne. Śmieszni i banalni są ludzie, których Machulski sprawnie demaskuje, z których sobie kpi. Tym razem szydzi reżyser z władzy i zemsty. A może zemstę popiera, jeżeli dokonuje się ona w słusznej prawie? A może rzeczywiście bywa ona słodka? Na pewno śmieje się z władzy. Na pewno śmieje się z polityki. Aluzje polityczne są w filmie bardzo wyraźne. Łatwo zorientować się, do którego obozu władzy Machulskiemu bliżej, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę futurologię. Machulski prognozuje i przewiduje. A to, co widzi, nie może bawić, choć mamy w pewnym sensie do czynienia z satyrą polityczną i obyczajową. Może, a nawet powinno, wywołać lęk i strach. „Volta”, według mnie, niewiele ma wspólnego z sensacją. Nie jest to w każdym razie uwaga, która miałaby obniżyć rangę produkcji. Pojawia się w fabule sensacyjka. I na to zgoda. Pojawia się nawet niewielki wątek kryminalny, ale przebija się przez niego układanka detektywistyczna, której bohaterem jest Kazimierz Wielki, a bohaterką – jego korona. Królową filmu jest historia – przede wszystkim w kontekście jej codziennej przydatności.
Akcja rozgrywa się głównie w Lublinie. Machulski zadbał o doskonałą promocję tego miasta. I słusznie. Bruno Volta, główna postać, to prawdziwy mistrz w rozwiązywaniu zagadek i przeglądaniu ludzi na wylot. Zajmuje się budowaniem wizerunku tych, którzy pragną zaistnieć w przestrzeni publicznej. Volta to również kawał bezwzględnego chama. Dla posiadania jest w stanie zrobić o wiele za dużo. W jego rolę wcielił się Andrzej Zieliński. To bardzo dobra kreacja. Zieliński swoją aktorską grą rządzi w tym filmie emocjami widza. Rządzi do tego stopnia, że chciałoby się wstać z krzesła i rozliczyć jego bohatera za plugawe zachowanie. Okazuje się, że nie jest wcale taki bystry, za jakiego chciałby uchodzić. Bez większego problemu wpada w sidła zemsty, która jest odpowiedzią oszukanej przez niego kobiety…
Poprzestanę na tym zarysie, gdyż nie idzie mi o to, by streścić fabułę i ujawnić zawartą w filmie tajemnicę. Warto odkryć ją samemu! Zdradzę jedynie, że konwencja filmu nie jest nowa. Na myśl przychodzi intryga, którą wykorzystał Machulski w „Vabanku”. Trudno nawet oprzeć się wrażeniu, że to jego współczesna wersja, ale już nie tak doskonała, choćby dlatego, że momentami „Volta” nuży. Na szczęście znużenie rekompensuje widzowi doskonała gra wspaniałych aktorów. Joanną Szczepkowską jestem wręcz zachwycony!
O autorze:
Grzegorz Ćwiertniewicz jest doktorem nauk humanistycznych, polonistą, wykładowcą akademickim, pedagogiem, dyrektorem Technikum nr 15 im. Marii Skłodowskiej-Curie we Wrocławiu, publicystą, a także autorem wydanej pod koniec 2015 roku biografii Krystyny Sienkiewicz – „Krystyna Sienkiewicz. Różowe zjawisko”. Publikuje w „Polonistyce”, „Teatrze”, „Dyrektorze Szkoły”, „Kwartalniku Edukacyjnym” i „Edukacji i Dialogu”. Współpracował jako recenzent z Nową Siłą Krytyczną Instytutu Teatralnego im. Z. Raszewskiego w Warszawie, wortalami: „Dziennik Teatralny” i „Teatr dla Was”, a także serwisem Tomasza Lisa – „natemat.pl”. Poza pisaniem recenzji zajmuje się również przeprowadzaniem wywiadów z aktorami, reżyserami i innymi osobami, dla których sztuka ma ponadprzeciętne znaczenie. W portalu elubin.pl, komentuje polską, i nie tylko, szeroko pojętą edukacyjną, kulturalną i społeczną rzeczywistość.
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!