Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.   Imieniny: Jarosława, Marka, Elwiry
Witaj, Społecznosć Lubina gość! Zarejestruj się lub Zaloguj do serwisu | Ilość osób online 98

Portal Lubina


UWAGA! Ten serwis uzywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegladarki oznacza zgode na to) ->>


Fotowoltaika Lubin

Wiadomości z Lubina
Polska Miss Woj. Dolnośląskiego wyłoniona! Polska Miss Woj. Dolno...
kwietnia gościnnie w Haston City Hotel we Wrocławiu odbyła się Gala Finałowa Miss Nastolatek i Miss Województwa Dolnośląskiego 2024! ... »Włoska inspiracja na wiosenny obiad Włoska inspiracja na w...
Spaghetti, czyli słynny długi makaron trafił do Włoch z krajów arabskich, gdzie najszybciej opanowano technikę jego suszenia pozwalaj... »Efektywna produkcja i inwestycje – KGHM opublikował raport z wynikami za 2023 rok Efektywna produkcja i ...
Pomimo trudnego otoczenia makroekonomicznego, niestabilnych cen na rynku surowców oraz wysokiej presji kosztów, w KGHM w 2023 roku ... »Samorząd Województwa Dolnośląskiego uruchamia nowe projekty skierowane do uczniów dolnośląskich szkół podstawowych oraz przyszłych maturzystów. Samorząd Województwa D...
Dolnośląski Program Stypendialny dla uczniów szczególnie uzdolnionych w zakresie przedmiotów ścisłych i zagrożonych wyklucze... »

» archiwum wiadomości


Twoja wyszukiwarka

Zdrowie
Edukacja
Miasto
Lokale

Czy wiesz, że...?
Czy wiesz, że?...30.06.2000 Nagrodę Miasta Lubina otrzymał ks. Kazimierz Pracownik - czek na kwotę 10000 zł

Magazyn elubin.pl



Tanie części zamienne w Ucando



polec prawnika.pl

silesianseo.pll






Wiadomosci z Lubina i okolic
Opowieści o ludziach: Jak pies z kotem…
Data dodania: 28 kwietnia 2018 — Kategoria: Wiadomości

Opowieści o ludziach: Jak pies z kotem…

Kiedyś byli bardzo szczęśliwi. Łączyło ich wszystko. I dom, i wspólne spacery, a nade wszystko Marzenka. Dla niej gotowi byli oddać duszę diabłu. Każdy gest ukochanej córeczki przyjmowali z radością. Uśmiech nie znikał z ich twarzy. Nigdzie im się też nie spieszyło. Ale to tylko kiedyś.

Monika i Zygmunt poznali się na festynie. Ona sprzedawała piwo, a on je dowoził. Az dziw bierze, że wcześniej się nie poznali. Pracowali przecież w jednej firmie. Zygmunt nie rozumie, dlaczego nie zwrócił na nią uwagi? Wszak była w jego typie...
Pierwsza randka w parku wrocławskim, potem następne... Jakoś tak wyszło, że zżyli się z sobą. Po kilku miesiącach postanowili więc, że się pobiorą. Kochali się bardzo.
Na Marzenkę czekali cztery lata. Pewnie dlatego tak bardzo ją kochali. Była upragnionym dzieckiem. Poza tym wiadomo już byłe, iż więcej dzieci nie będą mieli. Od początku troszczyli się o swoje dziecko jak nikt inny. Te wspólne kąpiele dzidziusia, oliwkowanie, kołysanie... - To było nasze szczęście - powtarza Zygmunt. - Monika długo karmiła małą piersią. Zapewne dlatego Marzenka rosła jak na drożdżach...
Często chodzili na spacery. Jacy dumni byli, gdy pchali przed sobą wózek. Ludzie zazdrościli im szczęścia. Wszystko układało się jak najlepiej. Zygmunt przeszedł do bogatej firmy na kierowcę dyrektora. Monika natomiast mogła się zająć tylko Marzenką. Mąż przecież dobrze zarabiał.
Później, gdy Marzenka poszła do przedszkola, Monika znalazła sobie atrakcyjna pracę. Wiodło im się bardzo dobrze. Kupili nawet samochód. I to nie byle jaki, bo polonez. Na weekendy mogli wyjeżdżać do rodzinki  w góry. Gdy się ma dobry samochód, to z Lubina do Karpacza jest bardzo blisko.
Zygmunt wymyślił taki rytuał: smażenie szaszłyka (w grillu), piwko, a dla dziewcząt orange i spacer po górach. Później zaś, gdy wracali, po lodzie. - Tak było co tydzień. Zawsze razem. Cieszyli się sobą. A córeczka potrafiła tak ładnie się przymilać. Nie umieli gniewac się na nią. Zresztą, cóż ona mogła broić? Takie tam drobne psikusy.
Dwa lata temu szykowali się właśnie do wyjazdu na urlop. Postanowili jeszcze pójść na spacer. Ot, wszystko było spakowane, to i był czas na relaks. Właśnie relaks. Jakoś zapomnieli się w tym luzie. Siedzieli na tarasie kawiarni, a Marzenka pobiegła zobaczyć jakiś samochód. Ją bardzo interesowały nowe samochody. Oni natomiast smakowali lody, zaglądali w swoje oczy i... w tedy stało się najgorsze. Usłyszeli tylko pisk opon, a potem już nie pamiętają. Ich dziecko leżało pod kołami, ich ukochane dziecko.
Obwiniają do dzisiaj siebie nawzajem. Uważają, że mogli przewidzieć niebezpieczeństwo, że Marzenka mogła żyć. Pogrzeb stał się pierwszym momentem upadku ich miłości. Nie małżeństwa, nie, nie rozpadu związku, lecz upadku miłości. Zwyczajne i wcale nie takie dziwne. Żyją razem, bo żyją wspomnieniami i wizytami wspólnymi na cmentarzu. Dalej natomiast jest już tylko nienawiść.
Zygmunt zajął się interesami. Idzie mu całkiem dobrze. Monika prowadzi własny sklep. Tez nie narzeka. Tylko w domu jest piekło. Żadne z nich nie potrafi przebaczyć. Starają się więc omijać siebie. Ona do kuchni, on do pokoju, ona do pokoju, on do kuchni. Takie to durne życie.
Nie wierzą w przypadki. Uważają,,, (solidarnie), że winę za śmierć Marzenki ponoszą oni - właśnie oni. Marzenka nie umarła przypadkowo. Po prostu nie upilnowali dziecka.
Monika i Zygmunt żyją dziś jak pies z kotem. Chociaż gdzieś tam w podświadomości pozostało drgnienie serca. Objawia się ono wówczas, gdy ktoś obcy zaatakuje. I trzymają ich jeszcze pieniądze. I tak jakoś płynie to życie.
- Słuchaj! - mówi Monika. – Powiedz innym, żeby dbali o swoje skarby, bo dzieci przecież... - wybucha płaczem.
- Trzeba było być mądrym wtedy - wtrąca Zygmunt. Nie obejmuje jednak żony, nie współczuje jej, żadnej czułości. Nie potrafi płakać. Wstaje i idzie do pracy. Sam, tylko sam.
Tadeusz Stojek

Imiona bohaterów tej opowieści zmieniłem.

O autorze:


    Tadeusz Stojek. artysta, dziennikarz, pedagog, animator kultury i współtwórca Fabryki Kultury, który pracował w Lubinie z młodzieżą i organizował imprezy kulturalne. Zmarł w wieku 52 lat. Dzięki Tadeuszowi Stojkowi w mieście rozpoczęło działalność Stowarzyszenie Na Rzecz Inicjatyw Kulturotwórczych i Wychowania przez Sztukę „Zejdź z ulicy”. Znalazł młodych ludzi zafascynowanych teatrem i uczył ich sztuki aktorskiej. Na tej bazie powstał Teatr Świerszcz oraz Kabaret Szemrany. Sztuka wyszła na ulicę i od czasu do czasu w Lubinie można było spotkać mimów i obejrzeć happening, zorganizowany przez grupę podopiecznych Tadeusza Stojka. Regularnie pokazywane były programy Kabaretu Szemranego.   Siłą napędową obu inicjatyw był Tadeusz Stojek, którego już nie ma.

(…)Wiele osób wiązało uzasadnione nadzieje, że Tadeusz Stojek, jako Ojciec Duchowy lubińskiej kultury niezależnej poprowadzi w inny wymiar miejscowych artystów, twórców, organizatorów kultury i ich sojuszników…Niestety, wielki żal ogarnął tych, co pragnęli czynnie uczestniczyć w tej wędrówce…

Tadeusz udowodnił, że nawet w skrajnie trudnych warunkach zewnętrznych można realizować wielkie projekty i porywać za sobą nie tylko młodzież. Jego projekt społeczno-kulturalny Fabryki zawierający m.in. koncepcję odrodzenia Teatru Świerszcz przyczyniał się do budowania kapitału społecznego w Lubinie oraz stwarzał możliwości realnego integrowania lokalnego środowiska kultury.(…) Andrzej Ossowski (2011r.)


 

 

Slowa kluczowe: lubin stojek
Wyslij link znajomemu: http://elubin.pl/wiadomosci,18030.html
Ten artykul byl czytany 685 razy.


brak komentarzy

Napisz komentarz!

Twoje imie: *
Twoj komentarz: *
komentarz nie moze byc dluzszy niї 350 znakуw
Znaczniki HTML: Wyі.
BBCode: Wlaczone

Dostepne znaczniki:
[i] pochylenie [/i]
[b] pogrubienie [/b]
[u] podkreslenie [/u]


* - wymagane pola do dodania komentarza.

Wszystkie komentarze umieszczane przez uїytkownikуw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzaj±cych.


Copyright © 2006-2024 Portal miasta Lubina.
Strona wygenerowana w 0.010 sek.Lubin 1.0