Do makabrycznego wypadku doszło na drodze krajowej nr 36 w pobliżu Ścinawy w sobotę.
Cztery nastoletnie dziewczyny wracały do Ścinawy z "osiemnastki" w Iwnie. Szły prawidłowo lewą stroną drogi. Były trzeźwe. W pobliżu zajazdu Zodiak przeszły na prawą stronę, bo miał tam na nie czekać ojciec jednej z dziewczyn.

Niestety, nie dotarły na umówione miejsce. Z nieustalonych na razie przyczyn wjechała w nie kierująca seatem toledo 34-letnia Renata K. ze Ścinawy. Jedna z dziewczyn zginęła na miejscu. Wpadła przez przednią szybę do środka samochodu.
- Próbowaliśmy ją ratować, ale nie było szans - mówi Jerzy Sztaba, właściciel zajazdu. - Widok był straszny. Ta dziewczyna konała na naszych oczach. Pogotowie przyjechało dosyć szybko, ale lekarze też nie mogli już nic zrobić.

Strażak Zbigniew Iżykowski wezwał księdza do umierającej. Pamięta, że na twarzy dziewczyny zastygł uśmiech.
Pozostałe nastolatki przeżyły wypadek. Jedna z poważnymi złamaniami miednicy i podudzia przebywa w Akademickim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. Druga z lżejszymi obrażeniami leży w szpitalu w Brzegu Dolnym. Trzecia wyszła z wypadku bez szwanku.

Kobieta, która spowodowała wypadek, była trzeźwa. Ma prawo jazdy od kilku tygodni. Prokuratura postawiła jej zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Grozi jej 8 lat więzienia.

Agata Grzelińska

Napisz komentarz!