kwietnia gościnnie w Haston City Hotel we Wrocławiu odbyła się Gala Finałowa Miss Nastolatek i Miss Województwa Dolnośląskiego 2024! ... » Włoska inspiracja na w...
Spaghetti, czyli słynny długi makaron trafił do Włoch z krajów arabskich, gdzie najszybciej opanowano technikę jego suszenia pozwalaj... » Efektywna produkcja i ...
Pomimo trudnego otoczenia makroekonomicznego, niestabilnych cen na rynku surowców oraz wysokiej presji kosztów, w KGHM w 2023 roku ... » Samorząd Województwa D...
Dolnośląski Program Stypendialny dla uczniów szczególnie uzdolnionych w zakresie przedmiotów ścisłych i zagrożonych wyklucze... »
Data dodania: 19 marca 2009 — Kategoria: Gazeta POLSKA
Podczas kolejnej rozprawy w procesie o korupcję dwojga kierowników z Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Lubinie zeznawał pracownik firmy Franciszek Wróbel. W godzinach pracy, zamiast wykonywać obowiązki służbowe, robił remonty w mieszkaniach kierownika Marka K. i głównej specjalistki BHP Teresy W. oraz jej córki Anny W. Za pracę u przełożonych nie otrzymał wynagrodzenia.
Jako pierwsi opisaliśmy tę sprawę. Po artykułach w "Polsce - Gazecie Wrocławskiej" sprawą zajęła się prokuratura. W czasie rozprawy pojawił się m.in. wątek oświadczenia, które Franciszek Wróbel napisał po rozmowie z prezesem MPWiK. Odwołał w nim wszystkie zarzuty wobec kierownika i specjalistki BHP. - Prezes powiedział, żebyśmy z kierownikiem załatwili sprawę między sobą, żeby nie było rozgłosu, bo to wojna polityczna - mówił Wróbel. - Według mnie chodziło o dobro firmy, dlatego napisałem to oświadczenie. Myślałem, że kierownik nie będzie się mścił.
Na pytanie Mirosławy Szczęśniak, obrońcy oskarżonych, czy
oświadczenie zawiera prawdę, Franciszek Wróbel stwierdził, że nie. -
Napisałem je pod presją - tłumaczył. Gdy adwokat dopytywał, kto
wywierał presję na Wróbla, ten stwierdził, że... on sam.
- Byłem sam, a naprzeciwko cała firma - wyjaśniał.
Dopytywano też pracownika MPWiK, jak sprawa trafiła do mediów.
Wyjaśnił, że gdy postawił ściankę działową w mieszkaniu Anny W., jej
matka dzwoniła do niego, żądając poprawek. Była przy tym niemiła.
-
Obrażało mnie to. Gdyby rozmawiała ze mną normalnie, poprawiłbym tę
ściankę - mówił. - Pojechałem z tą sprawą do Jerzego Morawskiego z
Solidarności, by zasięgnąć porady, jak ten problem rozstrzygnąć.
Napisałem pismo do prezesa. Morawski przekazał je w moim imieniu.
Prezes miał 3 tygodnie, żeby ze mną porozmawiać, ale nie zrobił tego. W
końcu poszedłem z tym do gazety. Chciałem lepszego traktowania, nie
chodziło mi o pieniądze.
Agata Grzelińska
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!