Górniczy gigant z Zagłębia Miedziowego utrzymał pierwszą lokatę w zestawieniu „największych kopalń srebra na świecie” w rankin... » Oferty pracy PUP Lubin...
Przedstawiamy najnowsze oferty pracy dostępne w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lubinie. Szczegółowe informacje i dane kontaktowe do pracodawc... » „Back to Black. ...
Sieć kin Helios zaprasza na film przybliżający losy jednej z największych gwiazd muzyki XXI wieku – Amy Winehouse. Jej głos, twó... » Dzień Strażaka –...
W imieniu wójta gminy Lubin zapraszamy na Gminne Obchody Dnia Strażaka do Zimnej Wody. Dla naszych druhów będzie to okazja do... »
Data dodania: 08 kwietnia 2009 — Kategoria: Gazeta POLSKA
W marcu rząd, władze Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej i samorządy rozpoczęły negocjacje z Lenovo, by nie rezygnowało z fabryki w Legnickim Polu. Nie udało się.
Dwa lata temu decyzje o inwestowaniu w Legnickim Polu Chińczyków traktowano w gminie jak dar od losu. Szefowie Lenovo zapewniali, że pracownicy będą zarabiać minimum 2 tys. zł miesięcznie. Taki zapis pojawił się nawet w umowie z Legnicką Specjalną Strefą Ekonomiczną. Urząd pracy zapewniał szkolenia i rekrutację kadr. Prezydent Legnicy obiecywał autobusy do dowożenia pracowników. Entuzjazm był powszechny, bo Lenovo chciało zainwestować w gminie 20 mln dolarów i zatrudnić w nowej fabryce 1300 osób. Rocznie fabryczne hale miało opuszczać 2 mln komputerów z serii Think i Lenovo 3000.
Wszystkie plany przekreślił światowy kryzys, choć Chińczycy znaleźli innego kozła ofiarnego. Lenovo Group winę za rezygnację z inwestycji zrzuca na niedotrzymanie terminów przez belgijskiego dewelopera, który budował halę fabryczną.
Rzeczywiście, plan zakładał, że pierwsze komputery zejdą z taśm montażowych w Legnickim Polu już w grudniu ubiegłego roku, ale halę montowano jeszcze w lutym. Jednak wszystkie opóźnienia były uzgadniane z władzami Lenovo.
Wtorkowa decyzja to jednak przede wszystkim kolejny dowód problemów samego koncernu, który do tej pory, z powodu kryzysu, zwolnił 2,5 tys. osób we wszystkich, rozsianych po świecie placówkach.
Pierwsze alarmujące wieści o wycofywaniu się chińskiego potentata z regionu przyszły w połowie stycznia z urzędu pracy. Lenovo Polska zgłosiła grupowe zwolnienia 47 pracowników jeszcze przed uruchomieniem produkcji. To była kadra, którą wyszkolono po to, by uczyła kolejno zatrudnianych robotników. Wypowiedzenia dostały 43 osoby. Później pojawiła się informacja o bankructwie Immo Industry Group, belgijskiego dewelopera stawiającego fabrykę w Legnickim Polu, i na kilka tygodni zapadła niepokojąca cisza. Lenovo nie potwierdzało i nie zaprzeczało kolejnym doniesieniom. Zaczęto spekulować o kolejnych, wirtualnych lokalizacjach dla fabryki. Mówiono o Nowej Soli czy Kątach Wrocławskich.
W marcu rząd, władze Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej i samorządy rozpoczęły negocjacje z Lenovo, by nie rezygnowało z fabryki w Legnickim Polu. Budżet państwa zapewnił nawet zwiększenie dotacji dla firmy. Ale prawdopodobnie nawet ulgi w podatku od nieruchomości nie powstrzymałyby Chińczyków przed odwrotem. Wczoraj okazało się definitywnie, że koncern wycofuje się z Polski. Zostanie po nim gotowa w 85 proc. hala produkcyjna w Legnickim Polu i polscy podwykonawcy, którym grozi bankructwo. Nie dostaną pieniędzy ani od chińskiego koncernu, ani od Immo Industry Group, które w połowie lutego ogłosiło upadłość.
- Zastanowimy się z pozostałymi polskimi firmami, które współpracowały z Belgami, jakie kroki podjąć, by odzyskać pieniądze - mówi Zenon Jędrzejczyk z legnickiej firmy Rotar, jeden z podwykonawców.
Zarówno wójt Legnickiego Pola Aleksander Kostuń, jak i prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski nie wierzą, że wycofanie się Lenovo to początek kolejnych ucieczek firm z Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Choć wielu inwestorów czeka na rozwój sytuacji gospodarczej.
- Będę wnioskował o rozbudowę naszej podstrefy o kolejne 113 hektarów - zapewnia wójt Kostuń. - I myślę, że znajdą się chętni do inwestowania.
113 hektarów to niemal dwukrotnie więcej niż aktualna powierzchnia całej podstrefy - 60 ha.
Obecnie w Legnickim Polu centrum logistyczne uruchamia Lidl, który da pracę 300 osobom. Kostuń ma zapewnienie, że dostaną ją również ci mieszkańcy gminy, którzy nie są zarejestrowani w urzędzie pracy.
- Mają po 2-3 hektary ziemi, więc dla urzędników to rolnicy, ale każdy wie, że nie da się z tego wyżyć - tłumaczy Kostuń.
Lenovo takich zapewnień nie dawało, bo pracowników szukało poprzez urząd pracy. Praca byłaby więc głównie dla legniczan.
Do Polski
Podczas gdy Lenovo rezygnuje z budowania fabryki w Polsce, inne koncerny właśnie w naszym kraju szukają schronienia przed kryzysem. Tak postąpił w styczniu koncern elektroniczny Dell, który zdecydował się przenieść fabrykę z Irlandii do Łodzi i zatrudni 2,5 tysiąca Polaków.
Rozwijają się koncerny ICP, Bridgestone, Sharp, Toyota, Toshiba, a najbardziej zagrożone przez kryzys firmy motoryzacyjne, jak polkowicki Volkswagen, za wszelką cenę usiłują utrzymać w Polsce fabryki, nawet ponosząc koszty przymusowych urlopów dla pracowników.
Choć przewiduje się, że w tym roku będzie mniej inwestycji niż w 2008, a coraz bardziej konkurencyjna dla Polski staje się Rumunia (fińska Nokia wolała tam dać zatrudnienie 3,5 tys. ludziom), od dwóch lat nasz kraj jest postrzegany jako najbardziej atrakcyjny dla inwestorów w tej części Europy. Najbardziej atrakcyjnym regionem w Polsce wciąż pozostaje Dolny Śląsk.
Tomasz Woźniak
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!