
Kilka tysięcy strat spowodował pijany 19-latek, którego zatrzymali lubińscy policjanci. Mężczyzna kopał i skakał po samochodach. Efektem b... »

Nowy miesiąc oznacza kolejną dawkę nowości na ekranach kin! W najbliższym tygodniu widzowie będą mogli zobaczyć premierowe seanse filmów &... »

Funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej z dolnośląskiej Krajowej Administracji Skarbowej (KAS) zabezpieczyli 1000 kg suszu tytoniowego do paleni... »

Policjanci wydziału prewencji i kryminalnego lubińskiej komendy, pełniąc służbę nocną, zatrzymali na gorącym uczynku włamania 39-letniego mężczyz... »






Data dodania: 16 kwietnia 2009 — Kategoria: Gazeta POLSKA

W KGHM dobiega końca kadencja prezesa Mirosława Krutina i jego zarządu. Za półtora miesiąca walne zgromadzenie akcjonariuszy zdecyduje, czy ją przedłużyć.
Monika Kowalska, rzeczniczka prasowa spółki, przekonuje, że to formalność, a ze strony resortu skarbu nie płyną żadne sygnały o zmianach.
Krutin ma po swojej stronie ministra Aleksandra Grada i dobrą opinię u giełdowych analityków, którzy z nadzieją przyjęli przedstawioną niedawno przez zarząd strategię lubińskiej spółki na lata 2009-2018. Na niekorzyść prezesa przemawiają nie najlepsze stosunki z radą nadzorczą, niechęć ze strony związków zawodowych oraz brak konsekwencji w działaniu (czego symbolem było wycofanie się jesienią z planów łączenia kopalń).
- Trzeba mu dać szansę - uważa wrocławianin Jan Akielaszek, reprezentujący drobnych akcjonariuszy Polskiej Miedzi. - Wydaje mi się, że jak na jeden rok ten zarząd zrobił wiele dobrego. Liczy koszty, wprowadza centralne zamówienia. Poprawił też atmosferę wokół KGHM, zrywając z partyjniactwem.
U związkowców prezes ma zdecydowanie gorszą opinię.
- Pan Krutin
zatracił zdolność zarządzania tą firmą kilka miesięcy temu, gdy
forsując plany łączenia kopalń wygenerował totalny konflikt. Dziś KGHM
dryfuje jak statek bez sternika - twierdzi Ryszard Zbrzyzny, szef
Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego.
Los zarządu jest dla związkowców mniej ważny od dywidendy za ubiegły rok.
Po
czerwcowym walnym spodziewa się personalnych zmian we władzach Polskiej
Miedzi. Od tego uzależnia dalsze działania związku przeciwko strategii
KGHM, która - jego zdaniem - doprowadzi do wyniszczenia Polskiej Miedzi.
- Na razie czekamy. Chcemy zobaczyć, jak będzie wyglądało nowe otwarcie - mówi Ryszard Zbrzyzny.
Podczas ubiegłorocznego konkursu na prezesa KGHM Józef Czyczerski,
szef Solidarności, jako jedyny w radzie nadzorczej nie dał się uwieść
Krutinowi. I do dziś nie zmienił zdania.
- Żeby zarządzać tą spółką, trzeba ją znać - konsekwentnie powtarza Czyczerski.
- Zdolny menedżer musi się jej uczyć dwa lub trzy lata. W przypadku Mirosława Krutina ten okres jeszcze nie minął.
Przedłużenie kadencji obecnego zarządu KGHM wcale nie jest, jego zdaniem, pewne.
-
W Platformie Obywatelskiej istnieją co najmniej dwie grupy, które
prowadzą walkę o łupy - mówi Józef Czyczerski. - Było to widać także
podczas posiedzeń rady nadzorczej oraz poprzez ukrócone nagle wpływy
senatora Tomasza Misiaka w KGHM.
Dla związkowców ważniejsza od personaliów jest wysokość tegorocznej dywidendy. W tej sprawie wszystkie centrale są zgodne: cały zysk powinien pozostać w spółce, bo pieniądze są potrzebne na inwestycje. Tym bardziej, że w latach 2006-2008, na życzenie kolejnych ministrów, pobrano z Polskiej Miedzi na dywidendę aż 7,2 mld zł.
Piotr Kanikowski
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.



