
Jeśli byłeś świadkiem agresywnego zachowania ze strony innego uczestnika ruchu drogowego na terenie powiatu lubińskiego - POWIADOM NAS!!! Komenda... »

Rekordowa liczba uczestników i wyjątkowe rozwiązania maratonu programowania - zakończyła się trzecia edycja hackathonu CuValley Hack! Sw&o... »

Z uwagi na dużą liczbę zgłoszeń kontroli autokarów wiozących dzieci na zimowiska, informujemy, że na kontrolę policjantów ruchu dro... »

Patrol prewencji pełniąc służbę na ul. Bieszczadzkiej zauważył mężczyznę jadącego rowerem. Z uwagi na to, że funkcjonariusze wiedzieli, że 33-lat... »







Data dodania: 19 maja 2009 — Kategoria: Gazeta POLSKA

Dyrektor lubińskiego szpitala postanowił zaoszczędzić. Dlatego zleci sprzątanie i gotowanie zewnętrznym firmom
Ponad setkę pracownic szpitala im. Jana Jonstona w Lubinie ogarnął lęk o przyszłość. Dyrektor zapowiedział, że zleci sprzątanie i gotowanie firmom zewnętrznym. Ogłosił już przetarg i mimo głosów protestu ze strony załogi, nie zamierza zmieniać planów.
- Teraz nawet gdybym chciał, już nie mogę się wycofać - mówi
Jarosław Sieracki i zaznacza, że zmiany przyniosą duże zyski. -
Przekazanie usług na zewnątrz pozwoli rocznie zaoszczędzić 1,5 mln zł.
Wicedyrektor
Jarosław Jaroszewski dodaje, że w skali 45-mln kontraktu jest to
znacząca kwota, którą można zainwestować w sprzęt medyczny.
Salowe i
kucharki widzą jednak drugą stronę medalu, czyli widmo zwolnień. Mają
być przekazane nowemu pracodawcy na zasadzie artykułu 23 prim kodeksu
pracy, który gwarantuje im przez 12 miesięcy dotychczasowe warunki
pracy.
- Nie jestem workiem ziemniaków, by mnie gdzieś przekazywać bez
mojej zgody - oburza się jedna z salowych. Żadna z kobiet nie chce
ujawniać nazwiska, bo boją się zwolnienia.
Anna Szałaj,
przewodnicząca Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ochrony
Zdrowia i Pomocy Społecznej broni interesów salowych i kucharek.
- Co będzie po roku - pyta przewodnicząca. - Prywatne firmy nie liczą stażowego, nie wypłacają jubileuszy, więc ludzie, którzy pracują w Zespole Opieki Zdrowotnej po 15, 20 czy 25 lat, stracą na zmianie pracodawcy.
Salowe chcą zostać w ZOZ. Boją się obniżenia pensji. Teraz ich podstawowe uposażenie (bez dodatków) wynosi 1230 zł. Nastroje psują wiadomości o tym, że kilku osobom dyrektor nie przedłużył umowy. Z kilkoma innymi podpisał tylko umowę - zlecenie.
Szałaj obawia się też, że spadnie jakość opieki w szpitalu. Teraz
salowe, oprócz sprzątania, pomagają pielęgniarkom przy chorych.
Dyrektor przekonuje, że szpital jest firmą, która musi być opłacalna. -
O jakość usług jestem spokojny - zapewnia Sieracki. - Trzeba tylko
spisać dobre umowy. To, że salowa będzie z firmy, a nie ze szpitala,
nie będzie miało wpływu na dostępność do świadczeń.
Dyrektor dodaje,
że o zmianach informował załogę już w listopadzie, ale ta nie
potraktowała serio zapowiedzi. Teraz na protesty jest już za późno.
W szpitalu w Legnicy firma zewnętrzna sprząta tylko korytarze, salowe dbają o czystość na oddziałach. W Głogowie kilka lat temu przekazano zewnętrznym firmom sprzątanie, przygotowywanie posiłków i pralnię. Ale rozwiązano umowę. - Teraz sprzątają nasi pracownicy i jest taniej - mówi Beata Rudolf, księgowa.
Agata Grzelińska
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.


