Funkcjonariusze dolnośląskiej Krajowej Administracji Skarbowej (KAS) przejęli 4 tys. płynów służących do napełniania e-papierosó... » Spektakl „Teatru...
Dlaczego nie tolerujemy „obcych”, a inność traktujemy jak zagrożenie? To pytanie zadają aktorzy „Teatru ze Świetną Nazwą”... » Matczyna emerytura wyż...
Niecałe 60 tysięcy osób dostaje „matczyną emeryturę” z ZUS-u Maksymalna kwota comiesięcznych wypłat z ZUS - wynosi od marca te... » Filmowa wiosna w kinac...
Sieć kin Helios zaprasza kinomanów na najnowsze premiery i nie tylko! W nadchodzącym tygodniu na wielkie ekrany wchodzą między innymi dwie... »
Data dodania: 25 maja 2009 — Kategoria: Gazeta POLSKA
Związkowcy z Przedsiębiorstwa Budowy Kopalń PeBeKa, należącego do KGHM-u, rozmawiali w piątek z zarządem spółki o podwyżkach płac w tym roku. Spotkanie nie było wcześniej planowane, ale - jak się dowiedzieliśmy - przyniosło efekty.
Stawka osobistego zaszeregowania ma wzrosnąć o 7 proc., a każdy
górnik przodkowy dostanie premię miesięczną większą o 100 zł. Tyle
żądali związkowcy. Wiadomo, że jest jeszcze trzeci postulat - wypłata
jednorazowej premii w wysokości 2 tys. zł.
Oficjalnie negocjacje
wciąż trwają. Agnieszka Kubica-Radek, kierownik działu komunikacji i
organizacji w PeBeKa, poinformowała wczoraj, że nie będzie informacji o
negocjacjach. Obiecała jedynie, że coś do powiedzenia będzie miała w
poniedziałek.
Na ten dzień zaplanowana była pikieta przed lubińskim
biurem władz firmy. W piątek została jednak odwołana. Miało do niej
dojść po tym, jak związkowcy przedstawili zarządowi spółki swoje
postulaty płacowe i do czwartku nie doczekali się odpowiedzi.
Byłaby
to już druga, w formie demonstracji, batalia o pieniądze w Polskiej
Miedzi. Na początku maja związkowcy z KGHM, wsparci przez załogę,
wywalczyli dla wszystkich wypłatę jednorazowej premii w wysokości 5
tys. zł. Ma to zrekompensować skutki inflacji, bo na ten rok zarząd
KGHM-u zamroził podwyżki płac.
Teraz o większe pieniądze dla pracowników upomnieli się działacze z
PeBeKa. Przekonywali, że różnica w rocznych zarobkach górników z KGHM-u
i tych z PeBeKa sięga ok. 40 proc. W zarobkach miesięcznych, w
zależności od grupy, jest jeszcze większa.
- W kopalni pracuję od
ponad dwudziestu lat i zarabiam miesięcznie ok. 4 tys. zł brutto -
opowiada nam górnik operator maszyn z PeBeKa. - Jak przepracuję kilka
sobót i niedziel, to mam prawie 6 tys. zł. A górnik z KGHM-u ma nawet o
3 tys. zł więcej. Za taką samą pracę.
Dodaje, że podobnie jak jego koledzy z firmy pracuje w najgorszych
warunkach pod ziemią, bo wykonuje roboty przygotowawcze do wydobycia
rudy miedzi. W takich rejonach praktycznie nie ma wentylacji. W
niektórych miejscach temperatura przekracza 35 stopni.
W takich
warunkach pracuje też mechanik z PeBeKa, który zarabia o ok. 500 zł
miesięcznie mniej niż koledzy na tym samym stanowisku z Zakładów
Górniczych.
- Nie wiem, czy oni przyszliby na moje miejsce za takie pieniądze - zastanawia się pracownik PeBeKa.
Wydobyciem rudy zajmują się górnicy zatrudnieni w KGHM. Na przykład
operator maszyn w ZG Polkowice-Sieroszowice ma średnio 9,5 tys. zł
miesięcznie. I te różnice w wynagrodzeniu denerwują załogę PeBeKa.
- Bo czym się różnimy? - pyta pan Sławek. - Chyba tylko tym, że traktuje się nas jak górników drugiej kategorii.
Po chwili znajduje jednak różnicę. Według niego, w PeBeKa są najlepsi fachowcy, tylko nikt tego nie docenia.
-
Nie zazdrościmy zarobków górnikom z KGHM-u, ale chcemy, by w naszej
firmie pensje były na podobnym poziomie - przekonuje Roman Jasiński,
przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego w
PeBeKa.
I dodaje, że chodzi przede wszystkim o pracę w skrajnie
ciężkich warunkach. Jego zdaniem, to właściciel, czyli KGHM, powinien
zwrócić na to uwagę. Podkreśla przy tym, że od początku roku było już
kilkadziesiąt omdleń pod ziemią.
- Górnicy z PeBeKa tak samo są narażeni na utratę zdrowia lub życia,
jak ich koledzy z KGHM-u, więc powinni być godziwie wynagradzani za
swoją pracę - kwituje Dariusz Sienkiewicz, szef Związku Zawodowego
Pracowników Dołowych w PeBeKa.
- Nie zazdrościmy zarobków górnikom z
KGHM-u, ale chcemy, by w naszej firmie pensje były na podobnym poziomie
- przekonuje Roman Jasiński, przewodniczący Związku Zawodowego
Pracowników Przemysłu Miedziowego w PeBeKa.
I dodaje, że chodzi
przede wszystkim o pracę w skrajnie ciężkich warunkach. Jego zdaniem,
to właściciel, czyli KGHM, powinien zwrócić na to uwagę. Podkreśla przy
tym, że od początku roku było już kilkadziesiąt omdleń pod ziemią.
- Górnicy z PeBeKa tak samo są narażeni na utratę zdrowia lub życia, jak ich koledzy z KGHM-u, więc powinni być godziwie wynagradzani za swoją pracę - kwituje Dariusz Sienkiewicz, szef Związku Zawodowego Pracowników Dołowych w PeBeKa.
Więcej różnic
Już w zeszłym roku dysproporcje płacowe między górnikami z KGHM-u i PeBeKa były powodem protestu tych drugich.
Obecnie sytuacja powtarza się, bo różnice w zarobkach są jeszcze większe.
Górnik
operator maszyn z PeBeKa zarabia około 5,5 tys. zł brutto, ale razem z
kilkoma dniami świątecznymi (czyli sobotami i niedzielami). Jego
kolega, na podobnym stanowisku, ale zatrudniony w ZG
Polkowice-Sieroszowice, miał za miesiąc ok. 9,5 tys. zł. W sierpniu
górnicy z KGHM dostają tzw. kredkowe (po 700 zł brutto na każde uczące
się dziecko). Tymczasem w PeBeKa jedynie premię w wysokości 300 zł.
Związkowcy z tej firmy twierdzą, że różnica w rocznych zarobkach sięga
nawet 40 proc.
Urszula Romaniuk
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!