Dostajesz rentę rodzinną po zmarłym rodzicu i nie wiesz czy możesz dodatkowo pracować? Jest taka możliwość, ale trzeba pamiętać o limitach. Od 1 ... » Polska Miss Woj. Dolno...
kwietnia gościnnie w Haston City Hotel we Wrocławiu odbyła się Gala Finałowa Miss Nastolatek i Miss Województwa Dolnośląskiego 2024! ... » Włoska inspiracja na w...
Spaghetti, czyli słynny długi makaron trafił do Włoch z krajów arabskich, gdzie najszybciej opanowano technikę jego suszenia pozwalaj... » Efektywna produkcja i ...
Pomimo trudnego otoczenia makroekonomicznego, niestabilnych cen na rynku surowców oraz wysokiej presji kosztów, w KGHM w 2023 roku ... »
Data dodania: 25 maja 2009 — Kategoria: Gazeta POLSKA
Rząd znów łata dziurę budżetową zyskiem z miedzi. W trzy lata KGHM wypłacił 7 mld zł dywidendy.
Premier
Donald Tusk polecił swoim ministrom szukać oszczędności w tegorocznym
budżecie. Dlatego resort Skarbu Państwa zapowiada, że nie odpuści
Polskiej Miedzi i mimo ambitnych planów inwestycyjnych spółki 16
czerwca - na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy - zażąda wypłaty
dywidendy.
Jaka część z 2,9 mld zł ubiegłorocznego zysku może trafić do kieszeni akcjonariuszy? Na pewno duża. Związkowcy twierdzą, że już kilkanaście dni temu przyszedł z Warszawy tajny dokument, według którego tegoroczna dywidenda wyniesie 9 złotych za akcję. To znaczy, że po spełnieniu swych powinności wobec akcjonariuszy w kasie spółki na inwestycje zostanie 1,1 mld zł.
Ale w międzyczasie zarząd KGHM, opierający się przed oddaniem zysku
na dywidendę, zgodził się wypłacić załodze 130 mln zł specjalnej
premii, czym rozsierdził ministra skar-bu. Teraz będzie mu znacznie
trudniej bronić zaplanowanych na inwestycje funduszy. I dywidenda też
może być wyższa niż 9 zł za akcję.
- Skoro znalazły się pieniądze
dla załogi, to muszą być dla właścicieli, którzy mają niewspółmiernie
większe prawa niż pracownicy - wyjaśnia, prosząc o anonimowość,
urzędnik Skarbu Państwa.
W wywiadzie dla telewizji TVN CNBC odpowiedzialny za KGHM
wiceminister Zdzisław Gawlik powiedział, że oczekuje wpływów ze spółek
Skarbu Państwa na poziomie 3 mld zł.
Polską Miedź czekają wielkie
wydatki. Za pieniądze z zysku zarząd planował jeszcze w tym roku kupić
kopalnię za granicą (na drugą miał zaciągnąć kredyt w przyszłym roku).
Konieczna jest modernizacja huty w Głogowie i budowa wydajniejszego,
tańszego w eksploatacji pieca zawiesinowego.
Niebawem - w ramach
udostępniania złoża Głogów Głęboki Przemysłowy - zacznie się drążenie
szybu GG1 w Kwilicach. Trzeba zmodernizować elektrownie w Żukowicach i
Polkowicach. Sporych nakładów wymaga wymiana parku maszynowego w
kopalniach i górnicze roboty przygotowawcze - ich zaniedbanie grozi
wstrzymaniem wydobycia. Firma zapisała też w strategii inwestycje w
branżę energetyczną i telekomunikacyjną, mające ją chronić przed
dekoniunkturą na kapryśnym rynku metali. Na wszystko trzeba pieniędzy,
po które teraz wyciąga rękę minister. Dlatego prezes Mirosław Krutin
bronił zysku.
W kwietniu zarząd spółki poinformował, że na walnym zgromadzeniu
zaproponuje akcjonariuszom pozostawienie wszystkich zarobionych
pieniędzy na inwestycje w KGHM. Przedstawiciele rady nadzorczej
negatywnie zaopiniowali tę propozycję. Gdy minister skarbu zagroził
zmianą władz KGHM, zarząd zaczął jednak rozważać wypłatę dywidendy.
Szczegóły
ma przedstawić do końca maja. Oficjalnie pretekstem do zmiany
stanowiska są dużo lepsze od zakładanych wyniki finansowe za pierwsze
miesiące 2009 roku. Prezesi przyznają jednak, że sytuacja na światowych
rynkach jest bardzo chwiejna i do stycznia wszystko się może zdarzyć.
Groźbami wymiany zarządu minister osiągnął jednak swój cel.
- Zależy mu na tym, by wyciągać żar z ogniska cudzymi rękoma - mówi Leszek Hajdacki, członek rady nadzorczej z wyboru załogi.
Czarnym
bohaterem walnego zgromadzenia akcjonariuszy będzie więc nie rząd
Platformy Obywatelskiej, lecz prezes Mirosław Krutin. PO umyje ręce, a
niezadowolonej załodze wytłumaczy, że minister wziął to, co niezależny,
wybrany w konkursie prezes menedżer był gotów oddać bez szkody dla
firmy.
- Jeśli niedoinwestowanie w ciąg odtworzeniowy zderzy się z
dekoniunkturą na rynku metali, to nie tylko KGHM, ale cały region czeka
katastrofa. Wszyscy utopimy się w tym sosie - ostrzega Józef Czyczerski
z miedziowej Solidarności. Ale załoga Polskiej Miedzi raczej nie
poderwie się do ochrony zysku. Historia pozbawiła ją złudzeń.
Rok 2006. Wbrew rekomendacji władz KGHM rząd Prawa i Sprawiedliwości
żąda dwóch mld zł na dywidendę. W spółce zostawia 200 mln. Zagłębie
kipi z oburzenia.
Rok 2007. Przed siedzibą KGHM gorąco. Załoga
bezskutecznie próbuje zablokować walne zgromadzenie. Do podziału jest
3,4 mld zł zysku z roku 2006. Akcjonariusze biorą wszystko. Ale robią
błąd rachunkowy i uchwała staje się niewykonalna. Poseł Ryszard
Zbrzyzny próbuje w sądzie zablokować wypłatę dywidendy. Przegrywa.
Rok
2008. Rządzi Platforma Obywatelska, która przed wyborami krytykowała
Prawo i Sprawiedliwość i obiecała zostawić cały zysk w KGHM. Ale po
dojściu do władzy zmieniła stanowisko. Przedstawiciel ministra na
dywidendę żąda 1,8 mld zł.
Rok 2009. Zwyczajne Walne Zgromadzenie
Akcjonariuszy zaplanowano na 16 czerwca. Rada nadzorcza KGHM chce
wypłacić dywidendę. Zarząd liczy, na ile go stać.
Rząd decyduje
Choć Skarb Państwa ma tylko 41,79 proc. akcji KGHM, dysponuje decydującym głosem podczas walnego zgromadzenia akcjonariuszy.
Reszta
akcji spółki jest rozproszona pomiędzy drobnych właścicieli,
reprezentowanych np. przez bankowe fundusze inwestycyjne. Wielu z
drobnych posiadaczy w ogóle nie pojawia się na walnym. W tej sytuacji
rośnie znaczenie głównego udziałowca, który nominuje swoich ludzi do
rady nadzorczej, ma pośredni wpływ na skład zarządu spółki, ustala
wysokość dywidendy.
Piotr Kanikowski
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!