Po trwającym trzy lata kompleksowym remoncie, UPWr otwiera swój największy Dom Studencki „Arkę”. Na studentów czekają p... » KGHM liderem wśród świ...
Górniczy gigant z Zagłębia Miedziowego utrzymał pierwszą lokatę w zestawieniu „największych kopalń srebra na świecie” w rankin... » Oferty pracy PUP Lubin...
Przedstawiamy najnowsze oferty pracy dostępne w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lubinie. Szczegółowe informacje i dane kontaktowe do pracodawc... » „Back to Black. ...
Sieć kin Helios zaprasza na film przybliżający losy jednej z największych gwiazd muzyki XXI wieku – Amy Winehouse. Jej głos, twó... »
Data dodania: 03 czerwca 2009 — Kategoria: Gazeta POLSKA
Do legnickiego bestiariusza - spisu zwierząt niebezpiecznych dla człowieka - trzeba dopisać nowego stwora: yorka. Przed sądem ruszy proces o szczucie ludzi tym potworem.
Legniczanka Aurelia Czerniak była zaskoczona wezwaniem z policji.
Została oskarżona przez sąsiada o napuszczanie na niego swoich yorków.
Spojrzała na baraszkujące po pokoju bestie. Babcia yorków Ocean (czyt.,
Osjan - z franc.) gryzła pluszową zabawkę, Agatka położyła się na
plecach, czekając na pieszczoty, Grosik spał w fotelu. Jedynie Euro,
najstarszy z samców, siedział w innym pokoju zazdrosny o suki. Nie
namyślając się długo, pani Aurelia wzięła na ręce "winowajców", Nelly i
Aleksandra, i poszła do komisariatu. Funkcjonariuszka wysłuchała
wyjaśnień legniczanki, pogłaskała pieski, nawet dała się jednemu
polizać i... skierowała sprawę do sądu.
- Bywają szczekliwe, ale
tylko na powitanie, potem mogą już tylko człowieka zalizać - dziwi się
właścicielka sześciu yorków. - Są łagodne jak baranki i tylko Euro
czasami podokucza innym moim yorkom.
Pani Aurelia przywiozła Ocean z Francji. Babcia rodziny yorków reaguje do tej pory tylko na komendy w języku Moliera. Jej dzieci są już całkowicie spolszczone. Właścicielka wychodzi z nimi na spacer etapami - po trzy psy. Całej czerady na sześciu smyczach nie dałaby rady utrzymać. Zaplątałyby się przy pierwszym drzewku, gdyby zechciały oznaczyć je jako swój teren.
Feralnego dnia wyszła tylko z dwoma pieskami. Chciała mieć wolną rękę. Jej sąsiad ze wspólnoty mieszkaniowej ogłosił się akurat samozwańczym zarządcą budynku (budynkiem zarządza Erbud) i wywiesił w oknie i na drzwiach informacje o swojej funkcji. Pani Aurelia, która należy do zarządu wspólnoty, chciała sfotografować plakaty i poruszyć sprawę na zebraniu.
Gdy robiła zdjęcia, wybiegł z mieszkania sąsiad. Rozmowa była
burzliwa, ale krótka. Oczywiście Nelly i Aleksander przywitały
szczeknięciem rozmówcę swojej właścicielki. Teraz pani Aurelia będzie
odpowiadać przed sądem za poszczucie nim sąsiada.
- Ponieważ jest
zgłoszenie naruszenia prawa, skierowaliśmy sprawę do sądu, by
rozstrzygnął spór - mówi Sławomir Masojć z legnickiej policji.
A sąsiad pani Aurelii, zdaje się, tylko na to czekał. Ten blisko 50-letni prawnik z wykształcenia ma na swoim koncie fenomenalną liczbę instytucji i osób pozwanych do sądu. Na jego liście są strażacy, policjanci, sędziowie, prokuratorzy. Nawet zarządca budynku. Niemal każdy, z którym się nie zgadza, ląduje na ławie oskarżonych.
Nic dziwnego, że policja, mimo weterynaryjnego zaświadczenia o łagodności yorków, wolała oddać kłopotliwą sprawę sędziom.
Dodzwoniliśmy się do sąsiada pani Aurelii. Nie mógł jednak z nami rozmawiać. Grzecznie przeprosił i kazał zatelefonować później, bo właśnie był... w sądzie. Próbowaliśmy skontaktować się więc później, ale po rozprawie wyłączył telefon.
Yorki nadal sieją postrach w Legnicy.
Tomasz Woźniak
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!