Lubińscy operacyjni zatrzymali 32-latka, który w swoim domu miał ponad 330 porcji narkotyków. Mężczyzna ukrywał w sejfie marihuanę ... » Repertuar Kina Muza w ...
26.04 – 2.05.2024 26.04 Piątek 15:00, 16:00 > Kicia Kocia w przedszkolu – premiera > Pol / ds 16:30, 18:30 > M&o... » Więcej cudzoziemców w ...
Liczba cudzoziemców ubezpieczonych w ZUS pod koniec marca przekroczyła 1,138 mln osób. To więcej o 10,7 tys. niż w grudniu 2023. To... » KAS zatrzymała podejrz...
Dolnośląska Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) rozbiła zorganizowaną grupę przestępczą, która dopuszczała się oszustw podatkowych oraz... »
Data dodania: 01 lipca 2009 — Kategoria: Gazeta POLSKA
Najpilniej strzeżone w Ścinawie drzewo rośnie u babci przewodniczącego rady miasta.
Gdy władza walczy, cierpią postronni obywatele. Tym razem w starcie pomiędzy burmistrzem Ścinawy a przewodniczącym rady wplątana została Bogu ducha winna starsza pani. Renata Kotapka, babcia Jana Kotapki - szefa rady gminy - być może będzie musiała zapłacić 25 tysięcy złotych kary. Mandat nałożył na nią burmistrz za niszczenie przyrody, a ściślej za ścięcie drzewa bez zezwolenia. Do zdarzenia doszło rok temu w lipcu. Z akacji, rosnącej na prywatnej posesji, odcięto kilka gałęzi. Może nie byłoby afery, gdyby drzewo nie rosło na terenie należącym do babci przewodniczącego. Rodzina właścicielki drzewa twierdzi, że pokrewieństwo z przewodniczącym rady to jedyny powód, dla którego Andrzej Holdenmajer dopatrzył się łamania przepisów. Po długim namyśle, w lutym, wydał decyzję o karze.
- Burmistrz zafundował babci i nam pół roku nerwów - mówi Jan
Kotapka. - Nałożył karę za szkodę, którą wyrządził wiatr. Drzewo jest
piękne, rośnie sobie spokojnie. Tymczasem my jesteśmy już zmęczeni.
Czekamy, co będzie dalej.
Kotapka opowiada, że kilka gałęzi złamała wielka wichura i że trudno zarzucać niszczenie przyrody... samej przyrodzie.
- Nawet wynajęty przez burmistrza za tysiąc złotych dendrolog
potwierdził, że gałęzie złamał wiatr - zaznacza szef rady. - Sześciu
świadków zeznało, że drzewo uszkodził wiatr.
Inaczej o sprawie
opowiada włodarz miasta: - Pan Jan Kotapka pozbawił drzewo całej korony
na wysokości 3 m. Mieszkańcy Ścinawy widzieli, jak razem ze swoim ojcem
ścinał gałęzie.
- Jedynym świadkiem potwierdzającym wersję burmistrza jest jego żona - wyjaśnia Kotapka.
Renata
Kotapka nie zamierza płacić kary, bo nie czuje się winna. Napisała więc
odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Legnicy. To
podtrzymało jednak decyzję burmistrza. Złożyła więc skargę do
Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
W efekcie kilka dni temu Samorządowe Kolegium Odwoławcze rozpatrzyło sprawę ponownie i uchyliło w całości decyzję burmistrza. Mimo to sprawa nie jest zakończona. Holdenmajer zapowiada dalsze postępowanie. - Grunt należy do starostwa, a ono nie wydało zgody na ścięcie drzewa - argumentuje burmistrz. - Żal mi babci pana Kotapki, bo jej wnuk się nią zasłania.
Burmistrz dodaje, że oklei całą Ścinawę zdjęciami z okaleczonym drzewem. Jan Kotapka zastanawia się, co robić.
Rzecznik powiatu lubińskiego Krzysztof Olszowiak potwierdza, że starostwo nie wydało zgody na ścięcie drzewa. Dlaczego? Bo w ogóle się nie zajmowało problemem akacji. I nie zamierza się zajmować. Gmina Ścinawa sama musi rozwiązać przyrodniczo - polityczny spór o drzewo.
Agata Grzelińska
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!