Dostajesz rentę rodzinną po zmarłym rodzicu i nie wiesz czy możesz dodatkowo pracować? Jest taka możliwość, ale trzeba pamiętać o limitach. Od 1 ... » Polska Miss Woj. Dolno...
kwietnia gościnnie w Haston City Hotel we Wrocławiu odbyła się Gala Finałowa Miss Nastolatek i Miss Województwa Dolnośląskiego 2024! ... » Włoska inspiracja na w...
Spaghetti, czyli słynny długi makaron trafił do Włoch z krajów arabskich, gdzie najszybciej opanowano technikę jego suszenia pozwalaj... » Efektywna produkcja i ...
Pomimo trudnego otoczenia makroekonomicznego, niestabilnych cen na rynku surowców oraz wysokiej presji kosztów, w KGHM w 2023 roku ... »
Data dodania: 29 lipca 2009 — Kategoria: Gazeta POLSKA
Nastolatki rozdające ulotki, zbierające owoce czy pracujące
dorywczo w weekendy zapłacą 18 proc. podatku, z którego dotychczas byli
zwolnieni. Nowe przepisy podatkowe uderzają w młodzież, która dorabia
podczas wakacji.
Choć nowy przepis wszedł w życie z początkiem tego
roku, najbardziej odczują go ci, którzy do pracy poszli właśnie teraz,
w czasie wakacji.
Chodzi o osoby, które pracują na umowę-zlecenie lub umowę o dzieło. Do tej pory każdy, kto w ciągu roku zarobił mniej niż 3091 zł (kwota wolna od podatku), przy rocznym rozliczeniu i tak wychodził na swoje, bo od fiskusa dostawał zwrot zapłaconego podatku. Teraz przepisy zmieniono bijąc po kieszeni osoby, które w ciągu miesiąca nie zarobiły więcej niż 200 zł u jednego pracodawcy. To właśnie one będą musiały zapłacić 18 proc. podatku, którego już nie odzyskają. Jak taką decyzję argumentuje Ministerstwo Finansów?
Resort twierdzi, że chodziło przede wszystkim o ułatwienie życia
pracodawcom. Nowe przepisy zlikwidowały uciążliwy obowiązek
przygotowywania przez nich deklaracji podatkowych dla osób
zarabiających niewielkie kwoty. - To wątpliwe ułatwienie - uważa
Barbara Pedryc, doradca podatkowy z Wrocławia. - Co prawda płatnik nie
musi przygotowywać deklaracji podatkowej dla każdego zatrudnionego z
osobna, ale i tak musi gromadzić dokumenty, by rozliczyć je na wspólnej
deklaracji - tłumaczy. Tymczasem zmiana przepisów rzuciła blady strach
na osoby dorabiające podczas wakacji i weekendów.
- Teraz widzę, że
mam szczęście, że zarobię więcej niż 200 złotych miesięcznie - cieszy
się 16-letnia Karolina, licealistka z Wrocławia. - Podatek od tak
niskiej kwoty jest zupełnie bez sensu. Zależy mi na tym, by nie brać
pieniędzy od rodziców, a tu państwo rzuca mi kłody pod nogi - denerwuje
się.
Z takim komentarzem zgadza się także prof. Witold Modzelewski, były wiceminister finansów i ekspert zajmujący się podatkami. - To tylko pozorne ułatwienie. Z punktu widzenia podatnika służy jedynie wyciągnięciu mu pieniędzy z kieszeni - twierdzi prof. Modzelewski. Jego zdaniem zysk dla budżetu państwa będzie niezauważalny. - Ale zmiana może powodować, że młodzież będzie wolała pracować na czarno niż oddawać fiskusowi część swoich i tak niewielkich dochodów - uważa profesor.
Ile zarobisz, a ile oddasz fiskusowi
infografika: Maciej Dudzik
Młodzi wrocławianie nie mają nic przeciwko ułatwieniom dla pracodawców. Dziwią się tylko, że są one wprowadzane ich kosztem.
-
Pracuję od dwóch tygodni, bo chcę zarobić na leki, by pomóc mojej
ciężko chorej mamie - twiedzi 15-letnia Monika, która rozdaje ulotki
przy ul. Świdnickiej. - Nic nie wiedziałam o nowym podatku. To bez
sensu, przecież i tak dostaję kilka złotych. To dlaczego mam oddawać
państwu sporą część z nich? - pyta wrocławianka.
Dziewczyna
wyjaśnia, że pracuje na akord, a przez nowe przepisy będzie musiała
rozdawać ulotki dłużej niż planowała. - W tej sytuacji popracuję
więcej, żeby zarobić ponad 200 złotych. Nie mam zamiaru oddawać 36
złotych fiskusowi, bo tyle wyniósłby 18-proc. podatek - twierdzi
Monika. Nowy przepis zaskoczył także Łukasza Szczukowskiego, studenta
farmacji, który dorabia, rozdając ulotki w pobliżu Rynku.
- Państwo ma pod ręką inne grupy społeczne, które należałoby
obciążyć dodatkowymi podatkami - przekonuje Szczukowski. - Nie
rozumiem, dlaczego uderza się w młodych, dorabiających ludzi.
Student
przyznaje, że zarabia na wakacje i nowy przepis na pewno zmobilizuje go
na tyle, żeby zarobić znacznie więcej niż 200 zł miesięcznie. Ale
młodzi ludzie muszą także uważać, żeby nie zarobić... za dużo. Dlaczego?
Kwota zwolniona z podatku wynosi maksymalnie 3091 zł netto w skali
roku. A to oznacza, że młody człowiek, który zarobi rocznie np. 2 tys.
złotych, co prawda zapłaci 18 proc. podatku, ale przy rocznym
rozliczeniu podatkowym fiskus zwróci mu co do złotówki zapłacony
podatek.
Co się stanie, jeśli student zarobi więcej niż 3091 złotych
w ciągu roku? Jego rodzice, rozliczając się z fiskusem, automatycznie
tracą możliwość skorzystania z tak zwanej ulgi rodzinnej. Dla domowego
budżetu to może być spora strata, bo w 2009 roku maksymalna wysokość
tej ulgi wynosi ponad 1112 złotych. - Dla mnie to absurd - twierdzi
22-letni Bartłomiej Chudy, student historii z Wrocławia, który dorabia
rozdawaniem ulotek.
- Nie dość, że w trakcie wakacji majątku nie zarobię, to jeszcze moim rodzicom odbiera się prawo do ulg - złości się Chudy. I dodaje, że nie wyobraża sobie, żeby jego rodzina musiała zaciskać pasa tylko dlatego, że on chciał sobie dorobić na wakacjach.
Jerzy Wójcik, Łukasz Maślanka
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!