
Jeśli byłeś świadkiem agresywnego zachowania ze strony innego uczestnika ruchu drogowego na terenie powiatu lubińskiego - POWIADOM NAS!!! Komenda... »

Rekordowa liczba uczestników i wyjątkowe rozwiązania maratonu programowania - zakończyła się trzecia edycja hackathonu CuValley Hack! Sw&o... »

Z uwagi na dużą liczbę zgłoszeń kontroli autokarów wiozących dzieci na zimowiska, informujemy, że na kontrolę policjantów ruchu dro... »

Patrol prewencji pełniąc służbę na ul. Bieszczadzkiej zauważył mężczyznę jadącego rowerem. Z uwagi na to, że funkcjonariusze wiedzieli, że 33-lat... »







Data dodania: 08 sierpnia 2009 — Kategoria: Gazeta POLSKA

Tego lata remont międzynarodowej trasy kolejowej E-30
skoncentrował się na odcinku Legnica - Wrocław. Roboty obejmują nawet
połowę tego 60-kilometrowego odcinka i dają się mocno we znaki
pasażerom, którzy dojeżdżają z zachodniej części województwa
dolnośląskiego do pracy we Wrocławiu.
Z reguły poranne pociągi do
Wrocławia mają opóźnienia w granicach 15-20 minut, ale już te
późniejsze - znacznie większe. W tym tygodniu odnotowaliśmy np., że
pociąg o godz. 10.55 z Legnicy przyjechał do Wrocławia z opóźnieniem
około 40-minutowym. I tak jest codziennie.
Legniczanin Paweł Hamelusz codziennie dojeżdża do pracy we Wrocławiu.
- Rano nie jest jeszcze źle, bo pociąg jedzie kwadrans dłużej, niż
jest zapisane w rozkładzie - mówi Hamelusz. - Ale gdy wracam do domu
pociągiem wyjeżdżającym z Wrocławia o godz. 15.40, podróż trwa ponad
dwie godziny. Dzieje się tak, bo na stacji w Środzie Śląskiej ma postój
i czeka na skład jadący do Wrocławia. Muszą się wyminąć, gdyż w wielu
miejscach jedzie się tylko po jednym torze.
Takie przymusowe
postoje, zwłaszcza w upalne dni, są bardzo uciążliwe dla pasażerów.
Nagrzane słońcem wagony, bez klimatyzacji, są jak piekarniki.
-
Starsi ludzie wyglądają, jakby mieli zaraz wyzionąć ducha - opowiada
Paweł Hamelusz. - Siedzą pod oknami, łapiąc z trudem powietrze.
Natomiast małe dzieci płaczą. Takie powroty są bardzo wyczerpujące.4O
min spóźnienia mają pociągi kursujące na trasie Legnica - Wrocław.
Także legniczanka Dominika Siwek miała przykrą przygodę w podróży.
-
Wracaliśmy z Warszawy - wspomina pani Dominika. - Na jednej ze stacji
pociąg stanął i czekaliśmy chyba ze 20 minut. Nie wiedziałam, że będą
opóźnienia, i spóźniłam się na autobus.
Właśnie tacy ludzie, rzadko
podróżujący, wpadają w tarapaty, bo kolej nie informuje, że z powodu
remontu pociągi się spóźnią. Zdarza się często, że pasażerowie, mający
przesiadkę we Wrocławiu, muszą szukać innego połączenia.
INFOGRAFIKA: MACIEJ DUDZIK
Te przykrości w podróży potrwają do jesieni przyszłego roku, kiedy
zakończy się remont magistrali E-30 na odcinku Wrocław - Legnica.
Najszybciej jesienią tego roku robotnicy zakończą prace między Legnicą
a Szczedrzykowicami.
Ale jeszcze do końca roku na niektórych odcinkach pociągi nadal będą się wlokły.
-
Takie są wymogi bezpieczeństwa - przekonuje Mirosław Siemieniec,
rzecznik PKP Polskie Linie Kolejowe. - Jeżeli drugi tor jest wyłączony
z ruchu, bo pracują tam ciężkie maszyny, pociągi muszą zwolnić.
Kolejarze niewiele mogą zrobić, by ulżyć doli pasażerów. Nie ma szans na klimatyzowane wagony. Radzą dokładnie czytać rozkłady jazdy i brać poprawkę na to, że pociąg może się spóźnić. Proszą o cierpliwość, bo już w przyszłym roku podróż z Wrocławia do granicy z Niemcami będzie przyjemnością. Pociągi pomkną po nowych torach, teoretycznie nawet z prędkością 160 km/h. Nie będzie tak trzęsło i huczało w uszach jak teraz.
Po zakończeniu remontu pociąg pospieszny z Legnicy dojedzie do Wrocławia w 40 minut - o prawie dwadzieścia minut szybciej niż teraz. A z Wrocławia do Berlina w trzy i pół godziny, o półtorej krócej niż obecnie. Pociągi osobowe nie skrócą czasu podróży, bo muszą zatrzymywać się częściej.
Zygmunt Mułek Grzegorz Chmielowski
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.


