Nowych zawodników w piłkarskim Zagłębiu Lubin kibice raczej nie uświadczą. Musiałby zdarzyć się cud. I to jeden z gatunku najmniej prawdopodobnych - cud finansowy. - Mamy kilku kandydatów do gry w Zagłębiu Lubin. Ale pewnych okoliczności po prostu nie przeskoczymy. Nie jest tajemnicą, że pieniędzy na transfery po prostu nie będzie. Inna sprawa, że czas nas goni, do końca okienka zostało niewiele dni. Niespodzianek spodziewać się nie należy. Nikt nie jest cudotwórcą - tak ocenia szanse sprowadzenia graczy Jakub Jarosz, dyrektor sportowy beniaminka ekstraklasy.

Pewne, że w Lubinie nie zagra testowany ostatnio Wallace, brazylijski stoper Górnika Łęczna. - To gracz z potencjałem, ale dziś nie stanowiłby wzmocnienia, a my poszukujemy zawodników gotowych do gry na odpowiednim poziomie już teraz - tłumaczy trener Andrzej Lesiak.

Nie ma też sprawy transferu Tomasza Hajty, który najpewniej przedłuży umowę z ŁKS-em. - To medialny wymysł. Nie było oficjalnych rozmów w sprawie transferu - mówi Jarosz. Wtóruje mu szkoleniowiec: - Czy Tomasz Hajto jest naszym zawodnikiem? Nie. Znaczy, że to plotka - tłumaczy.

I w ten prosty sposób Zagłębie przed meczem z Ruchem ma trzech środkowych obrońców: Michała Stasiaka, Łukasza Jasińskiego oraz Szymona Kapiasa. Sama liczba na kolana nie powala. Czy z jakością będzie inaczej?

Michał Sałkowski

Napisz komentarz!