Górniczy gigant z Zagłębia Miedziowego utrzymał pierwszą lokatę w zestawieniu „największych kopalń srebra na świecie” w rankin... » Oferty pracy PUP Lubin...
Przedstawiamy najnowsze oferty pracy dostępne w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lubinie. Szczegółowe informacje i dane kontaktowe do pracodawc... » „Back to Black. ...
Sieć kin Helios zaprasza na film przybliżający losy jednej z największych gwiazd muzyki XXI wieku – Amy Winehouse. Jej głos, twó... » Dzień Strażaka –...
W imieniu wójta gminy Lubin zapraszamy na Gminne Obchody Dnia Strażaka do Zimnej Wody. Dla naszych druhów będzie to okazja do... »
Data dodania: 07 października 2009 — Kategoria: Gazeta POLSKA
Ryszard Sobiesiak był widywany w biurze poselskim dzisiejszego wicepremiera. Łączyła ich piłka nożna
Wicepremier Grzegorz Schetyna od kilku dni próbuje ustalić, jak to było
z jego spotkaniami z wrocławskim biznesmenem od hazardu Ryszardem
Sobie-siakiem. Jeszcze w poniedziałek przekonywał, że jesienią 2008 r.
mogli się jedynie spotkać przypadkowo na meczu.
Wczoraj przypomniał sobie, że widzieli się 28 września na meczu
Śląska Wrocław z Cracovią. Wtedy Sobiesiak poprosił wicepremiera o
spotkanie, ten zaś zaprosił go na swój poniedziałkowy poselski dyżur.
- Przyszedł do mojego biura, ale nie miałem czasu - mówi Schetyna. - Przywitaliśmy się i od razu wyszedłem.
Wicepremier Schetyna przejrzał swój kalendarz po tym, jak
zaatakował go szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Mariusz Kamiński
na stronie inter-netowej CBA poinformował, że Schetyna wiedział o
powiązaniach biznesmenów od hazardu z prominentnymi działaczami
Platformy Obywatelskiej, a nawet sam spotykał się z lobbystami.
Chodzi oczywiście o wrocławskiego przedsiębiorcę Ryszarda
Sobiesiaka i jego związki z wałbrzyskim posłem PO Zbigniewem
Chlebowskim.
Data nieprzypadkowa
Poniedziałek 29 września 2008 roku to nie musiała być przypadkowa
data. Jedenaście dni wcześniej w rządzie zaczęły się prace nad
projektem nowelizacji ustawy o hazardzie. Znalazły się w nim zapisy
bardzo niekorzystne dla branży.
Czy Schetyna wiedział i nie powiedział premierowi, że lobby
hazardowe - z Ryszardem Sobiesiakiem na czele - robi wszystko, by
zablokować prace nad ustawą? Tak sugeruje Kamiński, szef CBA.
Od kilku dni krąży nieoficjalna informacja, jakoby CBA dysponowało
filmem ze spotkania Sobiesiaka i Schetyny. Jest też podobno nagranie
rozmów telefonicznych, z których wynika, że obaj panowie mówili o
ustawie hazardowej. Grzegorz Schetyna zdecydowanie zaprzecza tym
rewelacjom. Zapewnia, że o hazardzie z Sobiesiakiem nie rozmawiał.
Grzesiek wszystko wie
- Na Dolnym Śląsku nic w Platformie nie dzieje się bez wiedzy
Grześka - mówi były prominentny działacz wrocławskiej Platformy
Obywatelskiej, zapytany przez nas o aferę hazardową.
W sobotę, kilka dni po ujawnieniu skandalu, wicepremier Schetyna
zapewniał dziennikarzy: - Nie wiedziałem, że Zbigniew Chlebowski i
Mirosław Drzewiecki znają się dobrze z wrocławskim biznesmenem
Ryszardem Sobiesiakiem.
Tymczasem nie jest tajemnicą, że główni bohaterowie afery
hazardowej - Sobiesiak i Chlebowski - związani są mocno i z Dolnym
Śląskiem, i z Platformą. Z nagrań CBA wynika, że to właśnie Chlebowski
obiecywał Sobiesiakowi pomoc w zablokowaniu rządowych prac nad
niekorzystnymi dla branży hazardowej zapisami w ustawie o grach
losowych. Co prawda Chlebowski narzeka, że "Grzesiek nic nie robi", by
pomóc, choć jednocześnie zapewnia o "pełnym wsparciu".
Nagrania ujawniają bliskie więzi Chlebowskiego z Sobiesiakiem.
Schetyna też nie może zaprzeczyć, że dobrze zna biznesmena. Jeszcze
niedawno działali razem w jednej firmie: Sportowej Spółce Akcyjnej
Śląsk Wrocław. Sobiesiak był jednym ze wspólników, a Grzegorz Schetyna
zarządzał spółką.
Grzesiek trupa ratuje
- Znamy się z czasów Śląska Wrocław - potwierdza wicepremier. Kilka
lat temu wrocławska piłka znalazła się na dnie. Klub, w którym jednym
ze wspólników był Sobiesiak, grał w III lidze. Brakowało pieniędzy na
bieżącą działalność oraz spłatę gigantycznych długów. Władze Śląska
zastanawiały się nad wycofaniem drużyny z rozgrywek. Wtedy z pomocą
przyszedł Grzegorz Schetyna i jego koszykarski Śląsk Wrocław.
W koszykówce zespół Śląska był potęgą. Wygrywał mistrzostwa Polski,
grał w europejskich pucharach. - Nasze wejście do piłki to była
inicjatywa Grzegorza Schetyny - mówi Piotr Waśniewski, w 2003 roku
prezes koszykarskiego Śląska. - Trzeba było zdecydować, czy pomóc
Śląskowi, czy dać mu umrzeć. To było ratowanie trupa. No i udało się.
Zastaliśmy klub z potężnymi długami, grający w III lidze. Utrzymaliśmy
drużynę, zapewniliśmy awans do II ligi, zawarliśmy ugody z
najważniejszymi wierzycielami.
W takim stanie Schetyna zostawił futbol w stolicy Dolnego Śląska.
Było 2005 rok. Waśniewski pamięta, że Sobiesiak był jednym z
udziałowców klubu. Choć mało się angażował.
- Wszystko załatwiałem z Januszem Cymankiem, innym akcjonariuszem
spółki - mówi Waśniewski. - Sobiesiaka widziałem może dwa razy.
- Ale był widywany u Grześka, w biurze Platformy przy ul.
Oławskiej - przypomina sobie dolnośląski polityk PO. - I na pewno nie
były to tylko dwie wizyty.
- To prawda, w tamtym czasie widywali się - potwierdza inny
wrocławski polityk. - Trudno to nazwać bliską znajomością. Łączył ich
wspólny biznes: Śląsk.
Skąpy wspólnik
Na pytanie, czy Sobiesiak pomagał finansowo klubowi, Piotr
Waśniewski odpowiada: - Nie. Mógłby dawać pieniądze jako sponsor albo
jako akcjonariusz podnieść kapitał spółki. Nie robił ani jednego, ani
drugiego.
Wrocławski przedsiębiorca związany w tamtych czasach ze Śląskiem
wspomina, że Schetynie marzyła się posada szefa PZPN. A Sobiesiak
piłkarski biznes wykorzystywał jako szansę na polityczne znajomości.
- Rysiu to prosty chłop - mówi nasz informator. - On miał taki
sposób na biznes, że nie trzeba stawiać w szranki z konkurencją,
wystarczy wiedzieć, z kim pogadać.
Nasz rozmówca dodaje: - Zresztą biznes hazardowy od lat tak
działał. Pamiętam, jak przed laty na towarzyskich spotkaniach chodziły
opowieści, że spotkanie z jednym z ówczesnych posłów SLD kosztuje 50
tys. zł. Padło nawet nazwisko. Nie. Nie z Wrocławia.
Marcin Rybak, Hanna Wieczorek
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!