Pierwszy kinowy tydzień w maju przyniesie moc emocjonujących seansów i gorących nowości. Na wielkich ekranach zagości brawurowa produkcja ... » Dzień Hutnika w KGHM
Miedziowy gigant kultywuje tradycje świąt branżowych, a Dzień Hutnika to obok Barbórki jedno z najważniejszych świąt w spółce. Hutn... » Chcesz 800+ – wy...
Błąd w numerze rachunku bankowego lub peselu dziecka to najczęstsze błędy, które pojawiają się we dokumentach wysyłanych do ZUS. Rozpatryw... » KGHM – Oferty pr...
KGHM zaprasza do współpracy wszystkich, którzy stawiają sobie odważne i ambitne cele – są gotowi na realizację codziennych wy... »
Data dodania: 11 listopada 2014 — Kategoria: Wiadomości
Na wczorajszej konferencji prasowej Krzysztof Olszowiak, kandydat na prezydenta Lubina, przypomniał o straconej szansie, jaką była strefa gospodarcza. Powstanie stref wykorzystały miasta Legnica i Polkowice.
- Potężna firma jaką jest KGHM przyciągała inwestorów do stref jak magnes, a dlaczego w Lubinie tak się nie stało, bo obecny gospodarz o to nie zadbał. Nie sprawdziła się ta maszyna do butów prezydenta, jak pamiętacie osiem lat temu, prezydent kupił maszynę do czyszczenia butów mówiąc, że inwestorzy będą potrzebowali czyścić buty, bo tka się będą pchali do urzędu i trzeba będzie zadbać, żeby mieli czyste buty jak wracają ze strefy - mówił Krzysztof Olszowiak.
Jeżeli zostanę wybrany na prezydenta, to zadbam o dobre relację z KGHM. Musimy także patrzyć w przyszłość, należy zbudować alternatywę dla KGHM w dłuższej perspektywie, bo Lubin teraz istnieje tylko dzięki KGHM, a co będzie w Lubinie, gdy złoża wyczerpią się, nie mamy alternatywy tak naprawdę - stwierdził Krzysztof Olszowiak.
Zapytaliśmy Emiliana Stańczyszyna jakie podejmował działania aby przyciągnąć inwestorów do Polkowic.
Stańczyszyn swoich działań w celu zapełnienia Polkowickiej Strefy Ekonomicznej nie ukrywał, a wręcz był z nich dumny - To były godziny spędzone w drodze. Każdy inwestor, który przychodził do nas pytał o mobilność siły roboczej, czy jak mobilnie pomiędzy naszymi miastami mogą się przemieszczać ludzie. Tylko 1/3 w Strefie Ekonomicznej pracuje mieszkańców Polkowic. Pozostałe osoby właśnie dojeżdżają z Lubina i Głogowa. Gdy otwieraliśmy Strefę wówczas było bardzo mało inwestorów zagranicznych. Używaliśmy wszelkich argumentów. Oczywiście trzeba było siedzieć ciągle w tej Warszawie. Trzeba było jeździć do koncernów w Niemczech czy w Kanadzie, żeby oni chcieli tutaj zainwestować - mówił Stańczyszyn.
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!