Do końca kwietnia do ZUS wpłynęło prawie 8,5 tys. wniosków o świadczenie wspierające, z których do tej pory rozpatrzono ok. 5,6 tys... » Komisarz lew na spotka...
Wiadomo nie od dziś, że zachowania powtarzane wielokrotnie stają się nawykiem, dlatego lubińscy policjanci cyklicznie spotykają się z przedszkola... » Pierwsze Mistrzostwa W...
W miniony weekend, 11-12 maja, na terenie Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu odbyły się pierwsze Mistrzostwa WOT w pokonywaniu ... » Dolnośląska KAS wykrył...
Dolnośląska KAS podczas kontroli jednego z samochodów ciężarowych na A4 wykryła skradzione pojazdy. Wartość rynkowa obu skr... »
Data dodania: 09 października 2009 — Kategoria: Gazeta POLSKA
Troje lekarzy fałszowało dokumentację. W legnickim szpitalu wszyscy są zszokowani.
Środa, około godz. 16, legnicki Wojewódzki Szpital Specjalistyczny.
Agenci CBA nakładają kajdanki trójce lekarzy. Najbardziej znanym z nich
jest dr Tadeusz K., ordynator oddziału neurologicznego.
Kolejni zatrzymani to Ewa S., także neurolog, która wynajmuje w
szpitalu gabinet i prowadzi tutaj własną praktykę, oraz chirurg Marian
M., zatrudniony na kontrakt w poradni chirurgicznej. Podczas
zatrzymania mężczyzna nie wytrzymuje stresu.
Zamiast do aresztu, trafia do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego,
gdzie lekarze stwierdzają u niego ostrą niewydolność serca. Karetka
zawozi go do lubińskiego szpitala, tam są lepsze warunki do leczenia
tego schorzenia. Marian M. prawdopodobnie pozostanie tam na obserwacji
przez tydzień. Nie może być przesłuchany do czasu, gdy pozwolą na to
lekarze.
W legnickim szpitalu zawrzało.
- Nie wierzę, żeby taki autorytet, jak dr K., połakomił się na
dwieście złotych łapówki - broni ordynatora Dariusz Dębicki. K. to
jeden z najwybitniejszych fachowców na Dolnym Śląsku. Wychował wielu
lekarzy.
Temistokles Brodowski z CBA potwierdza tylko, że lekarze zostali zatrzymani.
- Sprawa ma związek z wystawianiem fałszywych zaświadczeń
lekarskich za łapówki - ujawnia Brodowski i odsyła do legnickiej
prokuratury, która prowadzi śledztwo.
Nieoficjalnie dowiadujemy się, że śledztwo trwało od maja minionego roku.
- Zatrzymani są podejrzani o przyjęcie kilkunastu łapówek, od kilku
do kilkudziesięciu tysięcy złotych - zdradza Joanna Sławińska-Dylewicz
z prokuratury.
Za co?
- Za fałszowanie dokumentacji lekarskiej, mającej pomóc w
uniknięciu odpowiedzialności karnej i odroczeniu wykonania kary.
Wystawiano lewe zwolnienia - mówi prokurator.
Wczoraj Tadeusz K. i Ewa S. byli przesłuchiwani w legnickiej
prokuraturze. Dzisiaj śledczy zdecydują, czy wystąpić wobec nich z
wnioskiem o areszt tymczasowy.
Rzecznik prokuratury nie zdradza więcej szczegółów tej sprawy.
- Dowody są mocne. Za tego rodzaju przestępstwo grozi kara do 10 lat więzienia - zapewnia.
Naszych rozmówców, znających doskonale środowisko lekarskie,
najbardziej dziwi zatrzymanie Ewy S. O ordynatorze K. mówią, że był
bardzo zamożny i lubił wystawne życie.
Gorzej jest z Marianem M. Przed sześciu laty wpadł podczas
przyjmowania koperty z pieniędzmi . W 2006 r. sąd skazał go prawomocnym
wyrokiem na 14 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Ale wciąż
pracował w szpitalu.
- Mam o nim dobre zdanie, bo to fachowiec z 35-letnim
doświadczeniem - mówi wicedyrektor Dębicki. - Nie ferujmy jeszcze
wyroków, bo lekarze mogli zostać pomówieni przez przestępców.
Gdyby jednak sąd aresztował Tadeusza K., szpital miałby poważny
problem. Zatrzymany ordynator stworzył na początku roku pododdział
udarowy na neurologii. Tutaj leczy się bardzo ciężkie przypadki po
wylewie.
- Dłuższa nieobecność doktora spowoduje spore kłopoty - martwi się dyrektor Dębicki.
W Dolnośląskiej Izbie Lekarskiej powiedziano nam, że werdykt w sprawie lekarzy wydaje się po zapadnięciu wyroku sądowego.
To niejedyna taka sprawa na Dolnym Śląsku. Kilkanaście dni temu w
Głogowie zatrzymany został 50-letni ginekolog Wiesław M. Usłyszał
zarzut przyjmowania łapówek od ciężarnych kobiet.
Inni też brali
Do Sądu Rejonowego w Wałbrzychu trafiło jedenaście aktów oskarżenia w sprawie gigantycznej afery korupcyjnej w ZUS-ie.
Dotyczył on ośmiu znanych w regionie lekarzy. Medycy mieli za
łapówki (od 200 zł do 2000 zł) wystawiać nieprawdziwe zaświadczenia
dotyczące rzekomej choroby osób, które na tej podstawie ubiegałyby się
potem o renty. Lekarze byli tak bezczelni, że podpisywali się nawet pod
papierami poświadczającymi wypadki przy pracy w kopalni, które nigdy
nie miały miejsca. Dzięki temu udający poszkodowanego mógł dostawać
nawet kilka tysięcy złotych odszkodowania.
Zygmunt Mułek
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!