Wielu seniorów zastanawia się czy warto od razu po osiągnięciu wieku emerytalnego zrezygnować z pracy? Nie zawsze to się opłaca. Jeżeli po... » Oferty pracy PUP Lubin...
Przedstawiamy najnowsze oferty pracy dostępne w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lubinie. Szczegółowe informacje i dane kontaktowe do pracodawc... » ĆWICZENIA VI KOMPANII ...
23 kwietnia bieżącego roku w godzinach 09 – 14. Na terenie lubińskiej giełdy i stadionu piłkarskiego odbyły się ćwiczenia dowódczo... » Ostatnie przymrozki i ...
Kilka ostatnich mroźnych nocy może mieć katastrofalne skutki dla sadowników i właścicieli winnic. W wielu ogrodach nie będzie w tym roku j... »
Data dodania: 21 listopada 2016 — Kategoria: Wiadomości
Od zawsze jednym z istotnych problemów włodarzy każdego miasta było bezpieczeństwo jego mieszkańców. Również w Lubinie było to przez wieki priorytetem.
Najtrudniej było w nocy, kiedy w ciasno zabudowanych uliczkach zapadały „egipskie" ciemności, sprzyjające niestety działalności rozmaitych rzezimieszków.
Radzono sobie w różnoraki sposób. Początkowo, w wiekach średnich były to kaganki, łuczywa, czy pochodnie. Innymi słowy próbowano ujarzmić ogień do rozświetlenia ciemności. Kończyło się to przeważnie źle. Pożary wybuchały co rusz!
Czerwony kur witał się z Lubinem m.in. w 1322, 1428, 1432, 1433, 1453, 1488 i 1555 roku. A także w 1757 – podpalony przez Chorwatów - wtedy spłonął także barokowy ratusz w Lubinie wraz z całą dokumentacją miejską.
Degradacji ulegała niemal każdorazowo cała drewniana zabudowa miasta. Szybko odbudowywano Lubin ale nadal przeważnie drewniany. Jeszcze w XIX wieku tylko 112 domów było murowanych, 116 było drewnianych, a 114 o konstrukcji szachulcowej.
Na przełomie XVIII i XIX wieku Lubin oświetlało jedynie siedem lamp naftowych! W Lubinie nadal panowała uporczywie bogini nocy Nox. Mieszkańcy grodu skarżyli się: „Lampy są tak nieliczne i słabe, że nawet pod lampą brat nie rozpoznaje brata" a także: „w nocy nie widać ręki przybliżonej do twarzy!".
Rajcy miejscy odpowiedzieli mieszkańcom. Światłość na stałe zagościła w Lubinie 01.12.1867 roku. Iluminacja zachwycała. W porównaniu z dotychczasową miernotą było co podziwiać! Tego dnia gazowym światłem zapłonęło oświetlenie z 45-ciu lubińskich lamp gazowych! Oświetlono lubiński Ratusz, mury miejskie, Basztę Głogowską i wszystkie znaczące place i ulice miejskie. Jak napisał K. Klose: „Miasto zapłonęło morzem światła". Lampy były piękne – czarny, żeliwny, bogato zdobiony wysięgnik, a nad nim królujący klosz gazowej lampy. Lampy oczywiście ręcznie zapalanej. Lampy wieszano bezpośrednio na ścianach i murach miasta Lubina.
Sama gazownia, która zaopatrywała lubińskie lampy w gaz, powstała dekretem Rady Miasta z dnia 21.01.1867 (a więc budowa trwała niecały rok).
Czy coś pozostało z tamtych czasów? Otóż nadal w Lubinie mamy jedną gazową lampę z roku 1867 (zmodyfikowaną na oświetlenie elektryczne) i jeden mosiężny uchwyt na dawną lampę gazową! Te dwa fantastyczne zabytki techniki nadal wiszą w miejscu, gdzie powieszono je 148 lat temu! Są niemym świadkiem rozwoju iluminacji naszego miasta. I oby pozostały tam jak najdłużej. Miasto powinno o to zadbać.
20 grudnia 1920 roku skończyła się w Lubinie era gazowych latarni. Uruchomiono oświetlenie elektryczne, ale to już zupełnie inna historia.
http://lubin-nasza-przyszloscia.blog.onet.pl
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!