Przedstawiamy najnowsze oferty pracy dostępne w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lubinie. Szczegółowe informacje i dane kontaktowe do pracodawc... » ĆWICZENIA VI KOMPANII ...
23 kwietnia bieżącego roku w godzinach 09 – 14. Na terenie lubińskiej giełdy i stadionu piłkarskiego odbyły się ćwiczenia dowódczo... » Ostatnie przymrozki i ...
Kilka ostatnich mroźnych nocy może mieć katastrofalne skutki dla sadowników i właścicieli winnic. W wielu ogrodach nie będzie w tym roku j... » „NiepokalanaR...
Sieć kin Helios prezentuje najnowszy film grozy, opowiadający o klasztorze, który choć wydaje się być oazą spokoju, kryje w sobie niebezpi... »
Data dodania: 23 marca 2009 — Kategoria: Gazeta POLSKA
Na Dolnym Śląsku brakuje pediatrów, onkologów, neurologów...
Z prof. Alicją Chybicką, onkologiem i prezesem Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, rozmawia Eliza Głowicka
Rodzice dzieci skarżą się na długie kolejki do specjalistów, a szefowie wrocławskich szpitali i poradni narzekają na brak lekarzy. Tak jest tylko na Dolnym Śląsku?
Nie, tak jest w całym kraju. Polskie Towarzystwo Pediatryczne od dawna alarmuje, że dramatycznie brakuje pediatrów. Sytuację jeszcze ratuje to, że tysiąc lekarzy, którzy są na emeryturze, wciąż pracuje. Ale oni się w końcu wykruszą, a wtedy nie wiem, co będzie. Według szacunków zabraknie dwóch tysięcy lekarzy w ciągu 3-5 lat. Będą białe plamy na lekarskiej mapie Polski.
Z czego wynika problem?
Kiedyś pediatra mógł sam otworzyć gabinet, był niezależny. Teraz
jego byt zależy od lekarza rodzinnego, który go zatrudnia. Bo to on
daje do pediatry skierowanie.
To zniechęca. Poza tym przez lata nie
było miejsc na specjalizacji z pediatrii, bo był niż demograficzny i
uznano, że tylu ich nie trzeba. We Wrocławiu zlikwidowano dwa duże
oddziały pediatryczne w szpitalu im. Babińskiego i przy ul.
Krakowskiej. Tymczasem, jak pokazują najnowsze liczby, słupek liczby
urodzeń jest obecnie dwa razy wyższy niż w 1997 roku. Jeśli ten trend
się utrzyma, czeka nas katastrofa.
Ale brakuje również innych specjalistów: neonatologów, neurologów...
Niedobór pediatrów to problem prowincji, a w wielkich miastach mamy niedostatek innych specjalistów. W mojej dziedzinie, onkologii, wkrótce w ogóle ich nie będzie. "Kupią" ich za granicą. Z kliniki onkologii dziecięcej, którą kieruję, wyjechało już czterech lekarzy. Do Anglii, Norwegii i Szwecji. Dwóch nie wróci, mają tam lepsze zarobki i warunki. Zaś chętnych do podjęcia specjalizacji z onkohematologii dziecięcej nie ma. To bardzo ciężka praca. Kto będzie leczył? Nie wiem. Mamy jedną klinikę na trzy województwa.
Co trzeba zrobić, by się poprawiło?
Niedługo zmienią się przepisy, będzie łatwiej. Od razu po studiach lekarz będzie mógł zdecydować się na określoną specjalizację. Zamiast ośmiu lat, będzie trwała sześć.
Poprawi się najwcześniej za sześć lat. Chciałabym, aby skończyło się, że dziecko z cukrzycą trafia do lekarza dopiero, gdy zasypia na lekcjach, do onkologa, gdy rak jest w ostatnim stadium, a do kardiologa, gdy zemdleje na wuefie.
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!