Przedstawiamy najnowsze oferty pracy dostępne w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lubinie. Szczegółowe informacje i dane kontaktowe do pracodawc... » ĆWICZENIA VI KOMPANII ...
23 kwietnia bieżącego roku w godzinach 09 – 14. Na terenie lubińskiej giełdy i stadionu piłkarskiego odbyły się ćwiczenia dowódczo... » Ostatnie przymrozki i ...
Kilka ostatnich mroźnych nocy może mieć katastrofalne skutki dla sadowników i właścicieli winnic. W wielu ogrodach nie będzie w tym roku j... » „NiepokalanaR...
Sieć kin Helios prezentuje najnowszy film grozy, opowiadający o klasztorze, który choć wydaje się być oazą spokoju, kryje w sobie niebezpi... »
Data dodania: 10 września 2009 — Kategoria: Wiadomości
Spółdzielnia mieszkaniowa straszy grzywną opiekunów gołębi. Ptaki niszczą nowe elewacje i roznoszą zarazki. Jeden gołąb miejski wytwarza rocznie 12 kg odchodów. A Wrocław ma 80 tys. tych ptaków.
- Wydajemy ogromne pieniądze na elewacje, a ptaki je niszczą - wyjaśnia wiceprezes Katarzyna Bobińska.
Samo dokarmianie nie jest wykroczeniem, ale zaśmiecanie miejsc
publicznych owszem, więc teoretycznie interwencja straży miejskiej na
podstawie art. 145 kodeksu wykroczeń jest możliwa. Do tej pory podobne
zgłoszenia zdarzały się jednak na Dolnym Śląsku sporadycznie.
- Nie mieliśmy takich interwencji - mówi wprost Sławomir Chełchowski ze Straży Miejskiej we Wrocławiu.
- Mieszkanka poprosiła nas o pomoc, bo dokarmiane przez sąsiadkę
ptaszki zanieczyszczały jej balkon. Nie interweniowaliśmy, bo nie było
to miejsce publiczne - dodaje Andrzej Srzedziński, komendant legnickiej
Straży Miejskiej.
Stada dzikich gołębi bywają turystyczną atrakcją, dodają kolorytu
starym rynkom, regulują populację owadów. Ale też przenoszą pasożyty
czy choroby i - przede wszystkim - brudzą. Administratorzy budynków
bronią się przed nimi na różne sposoby: sprowadzają drapieżniki,
odpalają petardy, montują kolczatki uniemożliwiające ptakom odpoczynek
na parapecie i urządzenia emitujące pokrzykiwanie jastrzębi lub
przestraszonych piskląt.
Sami lokatorzy uciekają się czasem do sadystycznych metod.
Najokrutniejsi sypią zatrute ziarno lub ścielą na parapecie nitki, by
zaplątanym w nie gołębiom odpadły nóżki.
Wałbrzyska Spółdzielnia Mieszkaniowa "Górnik" na wniosek
właścicieli na dachach montuje specjalne kolce. Ciągle otrzymuje jednak
wiele skarg na sąsiadów dokarmiających gołębie na balkonach i emerytów,
którzy sypią ptakom chleb na placach.
- Próbujemy temu przeciwdziałać. Umieszczamy tabliczki mówiące o zakazie karmienia ptaków - wyjaśnia prezes Zbigniew Pankiewicz.
Wojciech Wiszniowski, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w
Lubi-nie, dokarmia ptaki. Przed jego blok na Przylesiu zlatują się nie
tylko gołębie, ale też wróble, sikorki, turkawki czy kosy, bo wiedzą,
że zawsze znajdą tu pożywienie i świeżą wodę.
Według Wiszniowskiego, gdyby lokatorzy chcieli ściśle respektować
zalecenia spółdzielni, to tylko zwiększą zagrożenie epidemiologiczne,
bo ptactwo przeniesie się na śmietniki. SM "Przylesie", która rozważa
postawienie dużych karmników z dala od budynków, żeby ptactwo
przeniosło się w tamte rejony. Miłośnicy gołębi mogliby tam sypać im
chleb do woli, nie ryzykując utarczek ze strażnikami miejskimi.
Co siedemnasty gołąb we Wrocławiu choruje
W latach 2002-2003
dr Tomasz Piasecki przebadał wrocławskie gołębie miejskie pod kątem zagrożenia dla zdrowia ludzi.
Szacuje się, że we Wrocławiu żyje ok. 80 tys. gołębi. Z
przebadanych przez dr. Piaseckiego, 94,1 proc. stanowiły ptaki
kliniczne zdrowe, czyli statystycznie zaledwie co 17. gołąb we
Wrocławiu wykazuje objawy choroby. Spośród stwierdzonych patogenów
tylko trzy (pałeczki Salomonella, Chlamydophila psittaci oraz
Toxoplasma gondii) mogą być zagrożeniem dla ludzi. Ryzyko zarażenia się
nimi od gołębi dr Piasecki określa jako średnie. Salomonella może
pojawić się w ludzkim organizmie po przypadkowym spożyciu kału chorego
ptaka. Z kolei niebezpieczeństwo zarażenia się chlamydofilozą występuje
u ludzi z osłabionym układem immunologicznym, którzy głaszczą i karmią
gołębie. W latach 2000-2003 w Polsce odnotowywano rocznie od 1 do 6
przypadków tej choroby, alem zdaniem dr. Piaseckiegom mogła tu zawodzić
diagnostyka.
Piotr Kanikowski
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!