Dolnośląska KAS podczas kontroli jednego z samochodów ciężarowych na A4 wykryła skradzione pojazdy. Wartość rynkowa obu skr... » KGHM – Oferty pr...
KGHM zaprasza do współpracy wszystkich, którzy stawiają sobie odważne i ambitne cele – są gotowi na realizację codziennych wy... » Dumni z munduru
Piątek 10 maja 2024 roku był szczególnym dniem dla żołnierzy 16 Dolnośląskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Obchodzili Dzień Dumy z Mundur... » Miedzowi hutnicy docen...
Głośnym powitaniem i występem orkiestry hutniczej z Głogowa oraz grupy mażoretek przed siedzibą zarządu KGHM Polska Miedź S.A. rozpoczęły się gł&... »
Data dodania: 14 września 2009 — Kategoria: Gazeta POLSKA
Spółdzielnie z Legnicy kupiły skokochron. Przyda się tam, gdzie nie dojedzie wóz strażacki
Odwieczny problem strażaków na osiedlach mieszkaniowych: jak dotrzeć do
pożaru, gdy drogę tarasują zaparkowane auta. Legnicka Spółdzielnia
Mieszkaniowa i Spółdzielnia Mieszkaniowa "Piekary" zrzuciły się na
skokochron - nadmuchiwany materac, który na miejsce akcji może być
przeniesiony przez 2 strażaków.
W Legnicy, gdzie jest mnóstwo zamkniętych podwórek z małymi
bramami albo osiedla bloków zastawione samochodami, skokochron od dawna
był konieczny.
Mimo że strażacka drabina może wynieść ratowników na wysokość ponad
20 metrów (teoretycznie 37 metrów) - wystarczającą, by dostać się do
wszystkich budynków w mieście - nie wszędzie można użyć samochodu. W
wielu starych kamienicach mieszkania mają np. okna tylko od podwórza.
- Skokochron to ostateczny środek ratowania ludzkiego życia, gdy
wszystkie inne zawiodą - mówi Leszek Gławęda z legnickiej komendy PSP.
- Ale w końcu go mamy i nie musimy się martwić, że kogoś nie uratujemy,
bo do niego nie dotrzemy.
A sytuacji, w których egoizm lub bezmyślność ludzi omal nie
doprowadziły do tragedii, zdarza się mnóstwo. Kilka miesięcy temu
strażacy biegli kilkaset metrów, by dotrzeć do pożaru w bloku przy ul.
Horyzontalnej. Po drodze mijali mnóstwo aut, które stały na drodze
pożarowej. Gdyby zagrożone było ludzkie życie, bez wahania usunęliby te
wozy na bok, nie bacząc na porysowane karoserie czy oderwane zderzaki.
Obawiają się, że kiedyś tak trzeba będzie postąpić. Poza tym przez
samochody na osiedlach muszą rozwijać dodatkowe 200 metrów węża, by się
dostać do pożaru, a to zajmuje cenny czas.
Pożar na Horyzontalnej na szczęście nie był duży: starsi państwo, którzy zostawili garnek na gazie, wyszli z domu.
- Kupiliśmy skokochron z myślą o bezpieczeństwie naszych lokatorów
- mówi Jan Szynalski, prezes Legnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. -
Od dawna czekamy, aż miasto wyremontuje wszystkie nasze drogi i
znajdzie miejsca na dodatkowe parkingi. Na ten rok była przewidziana
przebudowa jednej drogi, ale inwestycja została zdjęta z miejskiego
budżetu.
Skokochron kosztował 70 tys. zł. Jego rozmiary: powierzchnia - 3,5
na 3,5 metra i wysokość - 1,6 m. Waga ok. 50 kg. Jest łatwy w obsłudze.
Mieści się w ładowni wozu bojowego, a jego rozkładanie i nadmuchiwanie
trwa zaledwie 2-3 minuty. Ma kilka metrów szerokości, ale przy
odpowiednich instrukcjach strażaków człowiek nie powinien sobie zrobić
krzywdy podczas skoku. Nawet gdy trafi w krawędź skokochronu,
konstrukcja zamortyzuje upadek.
- Nie znam gorszej śmierci niż w płomieniach - mówi Sylwester
Krzyżostaniak, dowódca zmiany w legnickiej komendzie PSP. - Ludzie wolą
skoczyć niż pozostać w budynku. Skokochron daje im szansę na ratunek.
Na Dolnym Śląsku jest 11 skokochronów, w tym dwa wielkie, do
których przenoszenia potrzebny jest dźwig. Dwa urządzenia ma wrocławska
komenda, a po jednym Jelenia Góra, Dzierżoniów, Kamienna Góra,
Oleśnica, Oława, Środa Śląska, Wołów, Zgorzelec i właśnie Legnica.
Używany jest kilka razy i musi być wymieniany - nikt nie chce
odpowiadać, gdy sprzęt zawiedzie w akcji.
Legniccy strażacy czekają też na zapowiedziany drugi wóz z drabiną.
Prawdopodobnie nowy samochód trafi do jednostki jeszcze w tym roku.
Wtedy będą zabezpieczone bloki po obu stronach rzeki Kaczawy w Legnicy.
- Niestety, czasem jadąc do akcji, utykamy w korkach - przyznaje
Gławęda. - Dlatego dwa wozy pozwolą na szybsze dotarcie strażaków do
pożaru bez potrzeby przejeżdżania przez ruchliwe arterie.
W samej Legnicy jest zarejestrowanych ponad 40 tys. samochodów. To
wyjaśnia problem z dojazdem na osiedla. Skokochron trafi do siedziby
Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 2 PSP przy ul. Sudeckiej, która
znajduje się na granicy dwóch największych legnickich osiedli - Piekar
i Kopernika.
Nie na nogi!
Asp. sztab. Sylwester Krzyżostaniak z legnickiej Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej.
- Najbezpieczniejszy jest skok na skokochron z wysokości do 16
metrów, czyli 5-6 piętra w bloku. Oczywiście w sytuacjach zagrożenia
zdarzały się skoki z wyższych kondygnacji. Najważniejsze, by podczas
skoku nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, nie wybijać się z
parapetu okna, ponieważ wtedy można upaść za urządzenie, które strażacy
będą w razie konieczności umieszczać tuż przy ścianie budynku. Wiem, że
w sytuacjach, gdy za plecami buchają płomienie, trudno zachować zimną
krew, ale najlepsza metoda skoku to skłon do przodu, złapanie się
dłońmi za łydki lub jeszcze lepiej za kostki i dopiero wtedy
przechylenie do przodu (trzeba pozwolić ciału bezwładnie opaść). W
czasie lotu korpus wykonuje półobrót i na skokochronie lądujemy na
biodrach i dolnej części pleców. Najgorszy sposób, to skok na nogi,
ponieważ może doprowadzić do kontuzji.
Tomasz Woźniak
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!