Troje lubińskich dzielnicowych oraz dwóch policjantów z Wydziału Prewencji skierowanych do wczorajszego pożaru przy Mickiewicza, wi... » Oferty pracy PUP Lubin...
Przedstawiamy najnowsze oferty pracy dostępne w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lubinie. Szczegółowe informacje i dane kontaktowe do pracodawc... » Dwie skradzione kopark...
Jeszcze tego samego dnia, kiedy na lubińskiej komendzie pokrzywdzony złożył zawiadomienie o kradzieży dwóch koparek o wartości 390 tysięcy... » „Królestwo Plane...
Sieć kin Helios zaprasza swoich widzów na seanse najnowszej odsłony kultowej serii. Trzysta lat po wydarzeniach z „Wojny o Planetę M... »
Data dodania: 17 września 2009 — Kategoria: Gazeta POLSKA
Do seminariów trafiają starsi, nie zaraz po maturze. Przyszli księża chcą służyć Panu Bogu i ludziom
Wbrew lansowanej ostatnio opinii o spadku liczby powołań, na Dolnym Śląsku jest więcej chętnych do kapłaństwa niż rok temu.
Do legnickiego Wyższego Seminarium Duchownego zgłosiło się
siedemnastu kandydatów, w tym aż sześciu z Legnicy. W ubiegłym roku
było ich w sumie jedenastu. We Wrocławiu w tym roku przygotowanie do
kapłaństwa rozpocznie dwudziestu alumnów, rok temu było o sześciu
mniej. Do świdnickiego seminarium, podobnie jak przed rokiem, zgłosiło
się trzynastu mężczyzn.
Dlaczego wybierają taką drogę? Wojciech Kapusz, który we wtorek
zdawał egzamin do seminarium w Legnicy, podkreśla, że przede wszystkim
jest to pragnienie służenia Bogu i ludziom.
- Kapłaństwo to dar i tajemnica, nikt z nas chyba tak na sto
procent nigdy nie wie, dlaczego chce być księdzem - mówi. Zanim
postanowił zostać duchownym, przez trzy lata pracował jako kierowca
tira. Przejechał całą Europę. - Ale cały czas czułem w sercu, że jest
coś ważniejszego - dodaje Wojciech Kapusz.
Rektorzy dolnośląskich seminariów zgodnie opowiadają, że przyszli
klerycy, pytani o motywację, mówią o chęci sprawowania mszy świętej i
służenia innym ludziom.
- Właściwie wszyscy piszą, że chcą pomagać ludziom i służyć Bogu.
Dlaczego taka kolejność? Może tak właśnie świat, z którego przychodzą,
widzi Kościół - zastanawia się ks. Leopold Rzodkiewicz, rektor Wyższego
Seminarium Duchownego w Legnicy.
Księża rektorzy obserwują, że do seminariów częściej przychodzi
starsza młodzież. Przed laty kandydaci na księży zgłaszali się
zazwyczaj zaraz po maturze. - Teraz może potrzebują więcej czasu na
odkrycie powołania, ale za to ich decyzje są bardziej przemyślane -
dodaje ks. Rzodkiewicz. - Tutaj mają się nauczyć Kościoła. Na nowo
doświadczyć Pana Boga i przekonać się, czy odnajdą się w pracy w
parafii.
Nie wszyscy, którzy uczą się na księży, dotrwają do święceń
kapłańskich. To normalne. Zazwyczaj w trakcie nauki odchodzi ok. 30-40
procent.
- Seminarium to czas weryfikacji i rozeznania, czy rzeczywiście
będą umieli służyć ludziom, czy chcą być księżmi - dodaje ks. Tadeusz
Chlipała, rektor WSD w Świdnicy. - Muszą być pewni, że ich służba jako
kapłanów nie obróci się przeciwko nim samym.
Łukasz Czaniecki, kleryk V roku ze Świdnicy, postanowił być
księdzem, bo chce się poświęcić innym. - Widzę, że przynosi mi to
radość i daje szczęście - mówi.
Na jakich księży dziś czekają parafianie? - Na takich, którzy
bardziej wychodzą do ludzi i zachęcają do działania - mówi Małgorzata
Maziarz z Lubina.
Jak wygląda egzamin?
Kandydaci do seminarium duchownego powinni się odznaczać właściwą postawą moralną i odpowiednimi uzdolnieniami intelektualnymi.
Muszą złożyć cały plik dokumentów, m.in. podanie o przyjęcie do
seminarium, metrykę chrztu i świadectwo bierzmowania, świadectwo
maturalne, opinię księdza proboszcza, opinię katechety, zaświadczenie o
stanie zdrowia z kwalifikacją do podjęcia nauki. Muszą przejść rozmowę
z rektorem uczelni, a także zdać egzamin pisemny, na którym wykażą się
wiedzą z katechizmu Kościoła katolickiego, znajomością Ewangelii i
niektórych pism papieskich, np. listów do kapłanów. Ich życie musi być
zgodne z zasadami Ewangelii.
Potrzebujemy nieuciążliwych pośredników
Z Arturem Sporniakiem, publicystą "Tygodnika Powszechnego", rozmawia Agata Grzelińska
Na Dolnym Śląsku jest w tym roku więcej chętnych do seminariów niż rok temu. Mówią, że chcą odprawiać msze i pomagać ludziom.
Jestem zaskoczony. W Polsce ciągle trwa boom papieski. Papież przyciągał również powołania, ale nie sądzę,
że tak będzie zawsze. Dlatego mniej bym się zdziwił, gdyby pani zapytała o spadek powołań do kapłaństwa.
Czyli kryzys powołań to wymysł mediów?
Ostatnio Leszek Balcerowicz zwrócił uwagę, że słowo "kryzys" dobrze sprzedaje się w mediach...
Czego ludzie oczekują od duchownych? Jakich księży dziś potrzebują?
Takich, którzy będą pośrednikami między Bogiem a ludźmi w sposób
nieuciążliwy. Wiara żyje we wspólnocie. Potrzebujemy koordynatorów,
którzy będą tę wspólnotę spajać wewnętrznie. Cieszę się, że ci, którzy
przychodzą, mówią o sakramentach, o mszy, bo księża mają być przede
wszystkim szafarzami sakramentów.
Niekoniecznie nauczycielami? Menedżerami? Biznesmenami?
Niekoniecznie. Wolę księdza, który się jąka, ale rozumie pewne
sprawy i jest pokorny wobec Boga, niż takiego, który wszystko wie
lepiej. Potrzebujemy wierzących księży, czyli w pewnym sensie też
bezradnych wobec Boga, którzy zadają sobie te same pytania, co my.
Którzy w konfesjonale będą próbowali wejść w skórę spowiadającego się
człowieka, a nie przedstawiali swe mądrości.
Agata Grzelińska
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!