Do końca kwietnia do ZUS wpłynęło prawie 8,5 tys. wniosków o świadczenie wspierające, z których do tej pory rozpatrzono ok. 5,6 tys... » Komisarz lew na spotka...
Wiadomo nie od dziś, że zachowania powtarzane wielokrotnie stają się nawykiem, dlatego lubińscy policjanci cyklicznie spotykają się z przedszkola... » Pierwsze Mistrzostwa W...
W miniony weekend, 11-12 maja, na terenie Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu odbyły się pierwsze Mistrzostwa WOT w pokonywaniu ... » Dolnośląska KAS wykrył...
Dolnośląska KAS podczas kontroli jednego z samochodów ciężarowych na A4 wykryła skradzione pojazdy. Wartość rynkowa obu skr... »
Data dodania: 18 września 2009 — Kategoria: Gazeta POLSKA
Podpowiadamy, gdzie kierowcy powinni uważać
Pięć lat więzienia grozi kierowcy autobusu, który wiózł wycieczkę do
świdnickiego teatru. Dziś do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko
mężczyźnie.
Do poważnego wypadku doszło w Świdnicy w marcu tego roku.
Ucierpiało w nim 40 uczniów Szkoły Podstawowej w Bystrzycy Górnej.
Wszyscy trafili do szpitala. Trzy osoby przeszły poważne operacje. Do
dziś są rehabilitowane.
- Mężczyzna nie zachował odpowiedniej ostrożności i wbrew zakazowi
wjazdu chciał przejechać drogą pod wiaduktem. Został oskarżony o
nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym oraz o narażenie na
utratę zdrowia i życia 41 osób - mówi Marek Rusin, prokurator rejonowy
w Świdnicy. - Grozi mu za to do 5 lat pozbawienia wolności.
Jak twierdzą śledczy, zawinił nie tylko kierowca, ale także
urzędnicy, którzy niewystarczająco oznakowali wiadukt. Śledztwo w
zakresie niedopełnienia obowiązków przez urzędników świdnickiego
magistratu i starostwa zostało przekazane do jednostki w Wałbrzychu.
Prokurator Rusin tłumaczy, że nie chciał, by ktoś posądzał go o
stronniczość.
W Świdnicy po tragedii wyciągnięto wnioski. Wszystkie wiadukty w
mieście zostały dodatkowo oznakowane, bez względu na to, kto jest ich
właścicielem. Niestety, tylko tam. W innych miastach wciąż nie brakuje
miejsc, gdzie może dojść do podobnego wypadku.
W Wałbrzychu nie ma miesiąca, żeby jakaś ciężarówka nie utknęła
pod wiaduktem przy ul. Wrocławskiej. Co prawda przed samym przejazdem
jest znak informujący o jego wysokości. Kierowca musi jednak dojechać
do tego miejsca, by się o tym dowiedzieć. A wtedy już nie ma pola
manewru. Jedyną szansą, by nie utknąć, jest wycofanie auta.
- Znak powinien być przy pierwszym zjeździe, by kierowca mógł
ominąć wiadukt - tłumaczy Marcin Wrończak spod Legnicy, który kiedyś o
mało nie utknął pod wiaduktem.
W Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad obiecali nam, że
zajmą się sprawą. - Przyjrzymy się tej sytuacji i sprawdzimy, gdzie
można ustawić znaki informujące o zbliżaniu się do wiaduktu - mówi
Joanna Wąsiel z GDDKiA we Wrocławiu.
Również w Legnicy dwa wiadukty sprawiają kierowcom problem: na ul.
Pątnowskiej i Spokojnej. Nie przejadą tamtędy samochody z naczepami, bo
mosty są za niskie. Policja twierdzi, że oznakowanie jest prawidłowe.
Niektórym kierowcom kłopoty sprawiają też kładki dla pieszych nad
jezdniami przy ul. Pocztowej, Piastowskiej i Piłsudskiego. Kilka lat
temu mężczyzna wiozący na naczepie koparkę niemal całkowicie zniszczył
przejście dla pieszych nad ulicą Pocztową w centrum miasta. Legnicka
policja przyznaje, że kierowcy dużych samochodów z naczepami, w obawie
przed zahaczeniem o most, długo i wolno manewrują, blokując innym
kierowcom przejazd. Problem mają też w Sokołowsku niedaleko Wałbrzycha,
gdzie niski wiadukt jest nad jedyną drogą prowadzącą do miasteczka. Tam
od lat trwa walka z ekologami. Gmina chce wyznaczyć inną trasę, ta
przebiega jednak przez tereren Natura 2000.
fot. piotr krzyżanowski
W Legnicy kierowca utknął pod kładką przy ul. Pocztowej
Fot. Dariusz Gdesz
Po wypadku w Świdnicy są nowe znaki na wiadukcie
Małgorzata Moczulska
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!