Przedstawiamy najnowsze oferty pracy dostępne w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lubinie. Szczegółowe informacje i dane kontaktowe do pracodawc... » ĆWICZENIA VI KOMPANII ...
23 kwietnia bieżącego roku w godzinach 09 – 14. Na terenie lubińskiej giełdy i stadionu piłkarskiego odbyły się ćwiczenia dowódczo... » Ostatnie przymrozki i ...
Kilka ostatnich mroźnych nocy może mieć katastrofalne skutki dla sadowników i właścicieli winnic. W wielu ogrodach nie będzie w tym roku j... » „NiepokalanaR...
Sieć kin Helios prezentuje najnowszy film grozy, opowiadający o klasztorze, który choć wydaje się być oazą spokoju, kryje w sobie niebezpi... »
Data dodania: 17 października 2009 — Kategoria: Gazeta POLSKA
Opieka społeczna chce zwrotu zasiłku na dziecko. Leczenie Ani kosztuje kilka tys. zł miesięcznie
Rodzina Adamczyków ma zwrócić polkowickiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej
ponad 5300 zł. Tyle, w sumie, otrzymała od lutego z tytułu zasiłku
rodzinnego i świadczenia pielęgnacyjnego na córkę, choć, zdaniem OPS,
nie powinna. A to dlatego, że właśnie w lutym mąż pani Barbary zmienił
pracę na lepiej płatną niż miał do tej pory. Zwiększył się zatem dochód
na osobę w rodzinie i kobieta powinna o tej zmianie powiadomić opiekę
społeczną. Tak wynika też z pouczenia, jakie znajduje się pod decyzją o
przyznaniu świadczeń pieniężnych, podpisanego przez panią Barbarę.
- Nie jesteśmy w stanie spłacić zadłużenia w Ośrodku Pomocy
Społecznej - martwi się Barbara Adamczyk z Suchej Górnej koło Polkowic,
mama trzynastoletniej Ani, chorej na nieuleczalną chorobę - pęcherzycę.
W Polsce choruje na nią około 500 osób.
Kobieta nie zaprzecza, że niezbyt dokładnie przeczytała tę
informację zamieszczoną drobnym druczkiem. Ale też podkreśla, że nie
miała zamiaru nikogo oszukiwać. - Wiedziałam, że jak są większe
zarobki, to zabiorą zasiłek, ale decyzja o jego przyznaniu ważna była
do sierpnia - wyjaśnia mama Ani. - Myślałam, że do tego czasu będzie
ona obowiązywać.
Problem polega na tym, że mąż pani Barbary lepiej zarabia od
lutego. Przedtem, w prywatnej firmie, dostawał dużo mniej, a jeszcze
wcześniej przez jakiś czas nie pracował i rodzina utrzymywała się z
zasiłku. Tymczasem tylko na maści, opatrunki, bandaże, specjalne
plastry, które nie przyklejają się do ciała, czy igły do przekłuwania
pęcherzy mama Ani wydaje miesięcznie nawet kilka tysięcy złotych.
Najdroższe są plastry. Jedno opakowanie (10 sztuk) kosztuje 23 zł.
Codziennie potrzeba takich cztery - po dwa na poranne i wieczorne
przebrania. Do tego dochodzą leki, bo dziecko często choruje.
We wrześniu Ania rozpoczęła naukę w Gimnazjum nr 1 w Polkowicach.
Mimo ciężkiej choroby, chętnie chodzi do szkoły. Ale ani wcześniej, ani
teraz pani Barbara nie mogła pójść do pracy, bo zawsze musi być na
wezwanie, gdyby z córką działo się coś złego. Ale ostatnio coraz
częściej o tym myśli.- Poszłabym obojętnie do jakiej pracy, choćby do
sprzątania w szkole, do której chodzi Ania, ale na razie nie ma miejsc
- dodaje pani Barbara. - Mamy jeszcze dwóch synów.
We wtorek kobieta złożyła w OPS-ie odwołanie od decyzji w sprawie spłaty zadłużenia.
- Poprosiłam o umorzenie tych zaległości, bo nie stać nas na zwrot
takiej kwoty - mówi mama Ani. Beata Puławska, dyrektor Ośrodka Pomocy
Społecznej w Polkowicach, zna sytuację rodziny Adamczyków. Jak nas
zapewnia, pracownik socjalny już zajmuje się sprawą. - Jest możliwość
umorzenia długu, ale decyzję w tej sprawie podejmiemy po
przeanalizowaniu dokumentów - dodaje dyrektor OPS-u.
Urszula Romaniuk
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!