Wielu seniorów zastanawia się czy warto od razu po osiągnięciu wieku emerytalnego zrezygnować z pracy? Nie zawsze to się opłaca. Jeżeli po... » Oferty pracy PUP Lubin...
Przedstawiamy najnowsze oferty pracy dostępne w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lubinie. Szczegółowe informacje i dane kontaktowe do pracodawc... » ĆWICZENIA VI KOMPANII ...
23 kwietnia bieżącego roku w godzinach 09 – 14. Na terenie lubińskiej giełdy i stadionu piłkarskiego odbyły się ćwiczenia dowódczo... » Ostatnie przymrozki i ...
Kilka ostatnich mroźnych nocy może mieć katastrofalne skutki dla sadowników i właścicieli winnic. W wielu ogrodach nie będzie w tym roku j... »
Data dodania: 03 grudnia 2009 — Kategoria: Wiadomości
Od ponad dwudziestu lat Politechnika Wrocławska wspólpracuje
podtrzymuje kontakty z firmami Polskiej Miedzi. Szczególne znaczenie ma
jej współdziałanie z Dolnośląska Fabryka Maszyn Zanam-Legmet.
Zarówno w zakładzie w Polkowicach jak i w Legnicy pracuje wielu
absolwentów Politechniki Wrocławskiej. Ich kontakt z fabryką często
zaczyna się jeszcze podczas studiów.
Żacy z „miedzi”
- Co roku powstaje do kilku prac dyplomowych, związanych z konkretną
maszyną, technologią, bądź po prostu ze spółką Zanam-Legmet – mówi
prof. Eugeniusz Rusiński, prorektor ds. badań naukowych i współpracy z
gospodarką Politechniki Wrocławskiej.
Autorzy to głównie studenci z rejonu Zagłębia Miedziowego. Korzyści są
obustronne. Student zdobywa praktyczną wiedzę, a firma może wzbogacić
się o opracowania dotyczące konkretnych problemów. W ten sposób nawet
jeśli świeżo upieczeni inżynierowie trafiają do polkowickiej firmy, już
mają doświadczenie związane z zakładem.
Wirtualne tony
- Najczęściej zajmujemy się rozwiązywaniem skomplikowanych problemów
technicznych – mówi profesor Rusiński. - Podczas pracy pod ziemią
występują nieprzewidywalne sytuacje, duże obciążenia i cały czas trzeba
zwiększać trwałość i wytrzymałość maszyn. Według norm górniczych
operator siedzący w maszynie w przypadku zasypania skałą musi przeżyć.
Ma w kabinie taką przestrzeń życiową, w której nawet podrapany czy
poobijany powinien przetrwać do przybycia ekipy ratunkowej.
Szacuje się, że w ostatnich latach kilkanaście osób uratowało życie
dzięki konstrukcjom powstałym przy współudziale naukowców Politechniki
Wrocławskiej. To jest oczywiście efekt końcowy. Zanim do niego dojdzie
trwają wielomiesięczne badania i próby. Także… wirtualne.
Wyobraźmy sobie tąpniecie z energią 190 000 J (norma zaleca minimum 90
000 J). Niespełna metrowej średnicy walec spada z wysokości kilku
metrów na kabinę wozu kotwiącego SWWK-2L. Kilka ton nad głową… Operator
wychodzi bez szwanku. Wszystko zgodnie z normami FOBS i ROBS. Proces
jest obserwowany na ekranie komputera. Tąpnięcie było wirtualne, ale
warunki wytworzono takie jak w przypadku rzeczywistego zagrożenia.
Światowa klasa
- Pierwsze maszyny z „Zanam-Legmet” miały kabiny o konstrukcji typowego
zadaszenia z czterema wspierającymi „nogami” - wspomina prof. Eugeniusz
Rusiński.- Dziś jest to w pełni zabudowana przestrzeń, z szybami z
„plastiku” odpornego na ścieranie, o zmiennej wysokości, klimatyzacją i
innymi udogodnieniami. To mercedesy w swojej klasie.
Precyzja w konstrukcji wzbudza podziw nie tylko laików. Po ewentualnym
przygnieceniu przez skałę w kabinie operatora pozostaje nad głową
minimum pięćdziesiąt milimetrów przestrzeni. Górnik przysypany w lipcu
w ZG „Rudna”, podobnie jak i inny w czerwcu, w ZG
„Polkowice-Sieroszowice” nie odnieśli poważniejszych obrażeń.
Roboty do… roboty
Konstruktorzy z „Zanam-Legmet” – Wojciech Proć i Zdzisław Kotowicz na
co dzień współpracują z Politechniką Wrocławską przy konstrukcjach
maszyn wiertniczych, odstawczych i załadowczych. Obok najważniejszych
kwestii dotyczących bezpieczeństwa wrocławscy naukowcy współpracują z
fabrycznymi specjalistami przy opracowywaniu nowoczesnych układów
hydraulicznych w wiertnicach.
- Oczywiście pracujemy także nad rozwiązaniami, które dopiero zostaną
wprowadzone do realizacji – mówi profesor Rusiński. – Przyszłość to
automatyzacja. Dziś wysokość chodnika w kopalni miedzi to około 140 cm.
Ta przestrzeń będzie coraz mniejsza, więc musimy projektować maszyny
„bezzałogowe”, bo kiedyś miejsca dla operatora już po prostu nie będzie.
baw - nettg
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!