Wielu seniorów zastanawia się czy warto od razu po osiągnięciu wieku emerytalnego zrezygnować z pracy? Nie zawsze to się opłaca. Jeżeli po... » Oferty pracy PUP Lubin...
Przedstawiamy najnowsze oferty pracy dostępne w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lubinie. Szczegółowe informacje i dane kontaktowe do pracodawc... » ĆWICZENIA VI KOMPANII ...
23 kwietnia bieżącego roku w godzinach 09 – 14. Na terenie lubińskiej giełdy i stadionu piłkarskiego odbyły się ćwiczenia dowódczo... » Ostatnie przymrozki i ...
Kilka ostatnich mroźnych nocy może mieć katastrofalne skutki dla sadowników i właścicieli winnic. W wielu ogrodach nie będzie w tym roku j... »
Data dodania: 04 sierpnia 2009 — Kategoria: Gazeta POLSKA
To może spotkać każdego właściciela pojazdu. Złodzieje zazwyczaj okradają kilka zaparkowanych obok siebie aut. Ostatnio do takiej kradzieży doszło w miniony weekend na ulicy Pijarskiej w Jeleniej Górze. A brak tablicy rejestracyjnej może słono kosztować. Policja nakłada za to mandat - 200 zł. O połowę mniej wydasz na komplet nowych.
Kradzież oznacza dla właścicieli aut wizytę w komisariacie policji,
długie oczekiwanie w kolejce w gminnym wydziale komunikacji i wydatek
od ponad 50 do 180 złotych za nowe numery. To nie koniec problemów, bo
na wtórnik tablic trzeba w wydziale komunikacji czekać ponad tydzień. W
tym czasie samochód powinien być unieruchomiony na parkingu. Przepisy
zabraniają wyjazdu na drogę, nawet jeśli brakuje tylko jednego numeru.
-
Kierowcy stosują różne sztuczki, by uniknąć identyfikacji przez
fotoradary. Na przykład zdejmują tablice i podczas kontroli mówią, że
im przed chwilą odpadła. Dlatego przepisy nie przewidują wyjątków,
nawet jeśli komuś skradziono numery - mówi podinspektor Maciej Dyjach,
naczelnik Sekcji Ruchu Drogowego w jeleniogórskiej policji.
Dlaczego złodzieje kradną tablice? Zdaniem policji, zazwyczaj to
zwykły wandalizm. Zdarza się jednak, że numery są wykorzystywane np. do
kradzieży paliwa. Złodzieje zakładają taką rejestrację na swój
samochód, podjeżdżają na stację, tankują i uciekają, nie płacąc.
Dotychczas
jeleniogórskiej policji nie nie udało się ująć złodziei tablic. Poza
jedną niezrównoważoną psychicznie kobietą, która zdjęła kilka tablic w
centrum miasta i czekała z nimi na przyjazd policji. Ze względu na
chorobę nie można było jej ukarać.
W miniony weekend tablice rejestracyjne straciło kilka aut
zaparkowanych na ulicy Pijarskiej, w śródmieściu Jeleniej Góry. Numer
umieszczony na tylnym zderzaku zniknął także i z mojego samochodu.
Sąsiadce skradziono rejestrację z przodu. W innym aucie brakowało obu
tablic.
Początkowo sądziłem, że ktoś dla zgrywy zdjął numery i
porzucił je w pobliskich krzakach. Jednak po chwili poszukiwań okazało
się, że nigdzie ich nie ma. Postanowiłem więc zgłosić kradzież na
policję. Wartość utraconej tablicy nie przekroczyła 250 zł, zgłoszenie
przyjęto więc jako wykroczenie. Podczas wizyty na komisariacie
zapytałem: po co komuś moja tablica rejestracyjna?
- Pański numer
może być wykorzystany np. do kradzieży paliwa. Złodzieje zakładają taką
rejestrację na swój samochód, podjeżdżają na stację, tankują i
uciekają, nie płacąc - tłumaczył mi oficer dyżurny.
Według policjantów, kradzieże tablic nie są wielkim problemem w Kotlinie Jeleniogórskiej.
-
Odnotowaliśmy pojedyncze incydenty w Karpaczu i Szklarskiej Porębie. W
śródmieściu Jeleniej Góry w miniony weekend były trzy kradzieże, ale
wcześniej był spokój - twierdzi komisarz Bogumił Kotowski z
jeleniogórskiej policji.
Jednak policja nie ma pełnego obrazu tego zjawiska. W jej
kartotekach odnotowuje się jedynie zgłoszone przypadki kradzieży
tablic. Tymczasem nie wszyscy poszkodowani składają zeznania - wówczas
takie zdarzenia nie trafiają do ewidencji.
Tak było, gdy na ulicy Kiepury, na osiedlu Zabobrze, w ciągu jednej nocy zniknęły tablice aż z siedmiu aut.
-
Na komisariacie dyżurny policjant starał się zniechęcić mnie do
zgłaszania kradzieży. Twierdził, że wystarczy, jak w wydziale
komunikacji zgłoszę zgubienie. Początkowo nie chciałem się na to
zgodzić. Zrezygnowałem jednak, gdy okazało się, że - aby zgłosić
kradzież - będę musiał odstać swoje w sporej kolejce - mówi pan
Zbyszek, jeden z poszkodowanych.
Tuż po kradzieży spotkał grupkę
swoich sąsiadów na korytarzu wydziału komunikacji. Tam dowiedział się,
że oni także stracili numery.
Jak zabezpieczyć się przed kradzieżą? Niektórzy radzą, by solidnie
przynitować rejestrację. Złodziej będzie miał wówczas utrudnione
zadanie, bo z plastikowych ramek wyjęcie zajmuje kilka sekund.
Mocowanie nitami stosuje się np. we wszystkich autach we Francji.
W
Polsce to rozwiązanie ma jednak pewne wady. Podczas wymiany dowodu
rejestracyjnego (gdy np. skończy się miejsce na pieczątki przeglądów
technicznych), konieczne jest pokazanie urzędnikowi tablic
rejestracyjnych. Trzeba je zatem zdemontować.
Jeśli skradziono numery rejestracyjne w Twoim samochodzie, złóż zawiadomienie o kradzieży, nawet jeśli policjant będzie próbował przekonywać Cię, że mogłeś je zgubić. Po złożeniu zeznania poproś policjanta o wydanie zaświadczenia o zgłoszeniu kradzieży - ten dokument będzie potrzebny w wydziale komunikacji. Ponadto do wydania nowych tablic będzie konieczny dowód rejestracyjny i karta pojazdu. Jeśli skradziono Ci tylko jedną tablicę, możesz wyrobić jeden tzw. wtórnik. Kosztuje on 51,50 zł. Jeśli brakuje dwóch tablic lub tablica, która została, jest starego typu (czarne tło albo biało-czerwona flaga zamiast unijnych gwiazdek w rogu), musisz zamówić dwa wtórniki. Rejestracja z przodu i z tyłu nie może różnić się nawet w szczegółach.
Koszt tej operacji to 91,50 zł.
Czas oczekiwania na wytłoczenie wtórników to ponad tydzień. Można
też na nowo zarejestrować auto i otrzymać zupełnie nowe numery i dowód
rejestracyjny.
To wydatek 180 zł.
Rafał Święcki
Wszystkie komentarze umieszczane przez uŃytkownikŃw i gosci portalu sa ich osobista opinia. Redakcja oraz wlasciciele portalu nie biora odpowiedzialnosci za komentarze odwiedzajÂących.
Subskrybuj nasz kanaĹ RSS!